sobota, 7 grudnia 2013

Bo są jeszcze ważni ludzie na tym nieważnym świecie.

Opowiem Wam moja mistrzowską (nie to, że jestem jakoś zadufana w sobie) metaforę. Uwielbiam wymyślać metafory <3 Bardzo.

Wyobraźcie sobie, że każdy z nas z innymi jest połączony nićmi. Że z poznaniem nowego człowieka powstaje nowa nić. No i mamy miliony tych linek. Z przyjaciółmi to są mega grube liny, ze znajomymi cienkie, delikatne sznureczki. I teraz wszystko co się dzieje u nas, czy u innych ludzi jest odczuwalne na tych swoistych łączach. Kłótnie, radości, nowe przeżycia. W zależności od tego jak rozwijają się relacje, to te połączenia między nami robią się słabsze lub silniejsze. Drgają lub pozostają niewzruszone. Czasem ktoś próbuje zerwać nasze nici, czasem próbujemy zrobić to sami. Czasem ktoś biega z nożyczkami i zabawia się w niszczenie nici.
I teraz zobaczcie- wszystko co robimy, każda nasza decyzja, każdy krok ma odzwierciedlenie na tych łączach.

Zastanawiacie się czasem czy jesteście sami na tym świecie? Pewnie tak. To ja wam powiem, że raczej nie jesteście. Że wszyscy chcąc, niechcąc w jakiś sposób dzielimy z kimś nić. I tylko od nas zależy co my z tym zrobimy. Czy bedziemy tak szarpać, że urwiemy, czy przeciwnie - weźmiemy szydełko i dorobimy kawałek sznura.



Po co ta cała metafora?
Żeby zrobić wstęp do postawienia tezy, iż w naszym życiu są bardzo wartościowi ludzie. O których mamy obowiązek dbać. Bo dbanie o drugiego człowieka, jeśli jest dla nas dobry i zależy mu na nas jest jednym wielkim "muszeniem".
Zauważyliście, że czasem z naszej woli, a wręcz jakiejś masochistycznej chęci tracimy bliskich nam ludzi?
Widzę to bardzo często wokół siebie. I mnie to dotyka. Nie wiem czemu. Ale widzisz coś takiego i masz ochotę potrząsnąć danym durnym osobnikiem. Który będzie potem żałował, że wywalił na śmietnik coś ważnego.

Tak więc mamy już tych cudownych człowieków wokół siebie. Udaje nam się to nawet zauważyć. Uff, co za sukces.
Następuje bardzo ważny moment. Powinniśmy teraz zacząć starać się o naszych "ważnych". Sprawiać, że lina staje się coraz grubsza. I nie osiadać na laurach! To nie jest pieczenie ciasta, że zostawiacie w piekarniku i rośnie. O nie. Tutaj potrzebna jest tytaniczna praca. Stąd powiedzenie, że nie liczy się ilość a jakość. Bo tak naprawdę, ile czasu poświęcamy na umacnianie lączeń? Dużo. I dlatego nie każdy będzie dla nas najbliższą osobą. Trzeba to zrozumieć i może to zabrzmi strasznie, ale ustalić jakąś hierarchię.
Mamy krąg najbliższych, z którymi pracujemy nad relacjami. I mamy troche dalszy krąg znajomych, z którymi też pracujemy, ale trochę mniej. Nie to, że umniejszam czyjąś pozycję. Nie. Zwyczajnie z pewnymi osobami nie rozumiemy się na tyle, żeby byli nam bardzo bliscy.


Wnioski wnioski wnioski
1.Najważniejsi są przyjaciele i partnerzy w niedoli. Bo są ostoją, opoką, siła, która ciągnie nas jak lecimy w dół i trzymają nas w ryzach, jak zaczynamy wariować.
2. Fide, sed cui vide - ufaj, lecz patrz komu. (Pani od  łaciny byłaby dumna).
3.Nie dawajmy ważnym osobom odchodzić. Ludzie, troche zaangażowania. Wiem, że ludzie są irytujący i głupi, ale co byśmy bez nich zrobili ?!
4.Nie bójmy się, kopa w dupe jak mamy dostać to i tak dostaniemy ;)



PS. A na koniec obrazek, który może mało związany jest z tematem. Ale nie mogłam się powstrzymać :)



Najlepszy!







Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękujemy za wszystkie komentarze!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...