niedziela, 24 lutego 2013

13 wspaniałych

Dziękujemy za zgłoszenia! Jeśli masz talent, a wciąż się nie zgłosiłeś/zgłosiłaś - napisz! Na górze w zakładce "Aktulności" znajdziesz dane. :)

Dzisiaj kolejny post z luźnej serii!

Każdy z nas - czy to chłopak, czy dziewczyna - oglądając filmy, słuchając muzyki, obserwując mecz w telewizji czy interesując się czymkolwiek innym zawsze znajdzie sobie jakiegoś ulubieńca. Może to będzie najlepszy aktor, najskuteczniejszy piłkarz albo piosenkarka, która ma niesamowity głos? A może po prostu któraś z tych osób wpadła nam w oko! W jednym z poprzednich postów ustaliłyśmy, że wygląd ma znaczenie i nie ma co się oszukiwać - każdy z nas każdego dnia widzi dziesiątki ludzi i ocenia! I póki nie przeszkadza nam to w codziennych kontaktach i normalnym funkcjonowaniu nie ma w tym nic złego :)

Dlatego dziś chcemy wam przedstawić naszych 13 wspaniałych - mały zbiór mężczyzn, których nie znamy, a którzy i tak zdobyli nasze serca - aparycją i zdolnościami! Mamy więc nadzieję, że tak jak tydzień temu, tak i dziś dołączycie do dyskusji i powiecie - kogo lubicie, a kogo nie. :) Jak się okazało, poza jednym "drobnym" rodzynkiem są tu sami aktorzy i większość z was na pewno ich będzie kojarzyć. :) Zapraszamy!


JIM CARREY


Jak tylko go widzę to mimowolnie się uśmiecham. Cechy charakterystyczne wyglądu: oczy jak u spaniela, dołeczki jak nie wiem co!
Ace Ventura. Boże, jak ja bardzo ubóstwiam ten film. Mogę oglądać go miliony razy a nigdy mi się nie znudzi. Za każdym razem śmieje się tak samo głośno. Ha ha.
Ten człowiek ma takie ruchy, że ciężko by było to powtórzyć  Popatrzmy chociażby na jego rolę Stanleya w "Masce". No sceny kiedy tańczy są zabójcze. 
"Bruce Wszechmogący", gdzie grał z Morganem Freemanem i jego twarz, która potrafi tak bardzo się zmieniać w ciągu kilku sekund. 
"Ja, Irena i Ja" - kiedy sobie robi ten przedziałek w brodzie? Padłam.
Otrzymał tyle nominacji do bardzo wielu nagród. Co ja wam będę mówić. Filmy z jego udziałem idealnie nadają się na noce filmowe! S.

Zgadzam się stuprocentowo! Jim Carrey to mój bóg, mój mistrz i mój najlepszy pocieszacz. Podobnie jak S, mnie także każda jego rola po prostu rozwala, gra świetnie! Ja oglądałam jeszcze "Jestem na tak", "Kłamca Kłamca", "Zakochany bez pamięci", "Lemony Snicket: Seria niefortunnych zdarzeń", "Grinch", "The Cable Guy" i "Głupi i Głupszy". Jednak moim ukochanym filmem jest "Bruce Wszechmogący" - mogłabym go oglądać w kółko. :) M. 


JONATHAN RHYS MEYERS


Przystojny, utalentowany. Przyjemnie się na niego patrzy na ekranie. W "Podkręć jak Beckham" jest uroczym trenerem, co czyni ten film atrakcyjniejszym. Za rolę w "Elvis - Zanim został królem" otrzymał nagrodę Złoty Glob. Ma bardzo wyrazistą twarz, charakterystyczną. Podbija serca swoim uśmiechem. Gra w serialach takich jak "Dracula" czy "Dynastia Tudorów". Mam teraz ambicję obejrzeć więcej filmów z nim. Między innymi "Inkarnacja", Wam też polecam! S.




HAYDEN CHRISTENSEN


Wokół Haydena krąży wiele opinii. Jedni mówią - świetny aktor, inni - zepsuł "Star Wars", kolejni - to wina jego roli, aktorem jest dobrym. Od razu przyznaję - od strony aktorskiej go nie znam! Widziałam go w "Awake", ale dawno temu, więc co do jego zdolności aktorskich nie mogę się wypowiedzieć. Jednak według mnie przedstawia klasycznie przystojnego młodego mężczyznę.  Rozwichrzone, jasne włosy, ciemne, proste brwi, rysy zarówno męskie, jak i trochę chłopięce... Wysoki (187cm!), szczupły, najlepiej wyglądający w koszuli i marynarce. Wygląda tajemniczo, romantycznie, zalotnie, trochę ekscytująco... Zdecydowanie lubię to! M. 



ROBERT DOWNEY JR.


Kolejna wielka miłość mojego życia. Kocham na niego patrzeć, jego geniusz aktorski zawsze mnie zaskakuje. Oczywiście, że Iron Man, oczywiście, że Sherlock Holmes. To są chyba jego dwie najbardziej znane role. Nie dziwnego, genialnie zagrane i przemyślane! Kiedy zobaczyłam pierwszy raz "Zanim odejdą wody" i jego w roli Petera śmiałam się jak oszalała. Jestem wielką fanką ekranizacji komiksów Marvela, tym samym Avengersi z nim jako Tonym Starkiem (Iron Manem) podbiły moje serce. Ten człowiek ma dopiero 47 lat a lista jego ról jest tak długa, że jeszcze troche zajmie mi zobaczenie wszystkich. Mam nadzieje, że będzie ich jeszcze więcej. Poza tym polecam film "Zodiac", w którym także umiał się odnaleźć. Ah, perełka z tego Roberta! S.




RAJON RONDO


Musiał tu trafić, choć jest tym "drobnym" rodzynkiem wśród aktorskiej mieszanki! "Drobnym", bo mającym "zaledwie" 185cm wzrostu - co wśród graczy NBA nie jest częste. Jedyny mężczyzna o ciemnej skórze, który tak bardzo mi się podoba. Choć do ciemnoskórych nic nie mam, to mają oni dość klasyczne rysy twarzy, które mi nie przypadają do gustu. Rondo jednak do nich nie należy. Jest niesamowicie przystojny!
RR jest graczem drużyny ligi NBA Boston Celtics, której kibicuję. Gra na pozycji rozgrywającego i jest świetnym koszykarzem. Silnym psychicznie, lojalnym, poświęcającym się bezgranicznie temu, w co wierzy. Porywczy i wybuchowy, ale na co dzień emanujący spokojną determinacją i zdecydowaniem w dążeniu do celu. Uwielbiam w nim to, że gra dając z siebie wszystko! Jest zdolny do niesamowitych poświęceń w imię tego, w co wierzy. Bleeds green, dies green. :) M. 



MATT LANTER


Stuprocentowe amerykańskie ciacho. Nie jestem płytka, ale popatrzcie na niego! Klata jak z bajki, brunet, oczy głębokie jak studnia. Dorobek aktorski dość pokaźny, a chłopak zapada w pamięci. Fani "90210" znają go jako Liama. Na pewno widzieliście "Wampiry i świry", gdzie bezbłędnie parodiuje Edwarda Cullena ze "Zmierzchu", jako Edward Sullen. Podkłada głosy do różnych produkcji takich jak seriale czy gry komputerowe. Gościnnie widzieliśmy go w: Detektywie Monku, CSI czy Chirurgach. Czekamy na jakąś porządną role w jakiejś wielkiej produkcji. S.


GASPARD ULLIEL


Mam słabość do brunetów, a do Gasparda chyba największą. Francuz, znany głównie z roli młodego Hannibala Lectera, ma w sobie niesamowity urok, który porywa mnie zawsze, gdy go widzę na ekranie. w "Le Dernier Jour" zachwycał mnie swoim chłopięcym spojrzeniem. W jego oczach raz błyskały iskierki nadziei, a za chwilę podłego rozczarowania... Sądzę, że jest niezłym aktorem i żałuję, że można go głównie zobaczyć w słabo dostępnych, francuskich filmach...  Warto też wspomnieć, że swoją rolę odgrywa też jego "dołeczek" - blizna na policzku, która sprawia, że charakter granych przez niego postaci zyskuje kolorów - albo uroku, jak w przypadku Simona z "Le Dernier Jour", albo mroku i morderczego zimna, jak w "Hannibalu". M. 



HUGH JACKMAN


Klasa sama w sobie. Genialny, męski, przystojny, wszechstronnie uzdolniony aktor, którego wszyscy znamy.  Ma już swoje lata a dalej jest świetny. Nie spoczywa na laurach i pracuje jeszcze ciężej. Zacznę od roli Logana- Wolverine'a w X-menach. Dobrze zagrana, świetnie psychologicznie pokazana postać. Mam do niego z tego powodu słabość. Zakochałam się przez niego w tym filmie. Ogólnie rzecz biorąc Hugh zagrał w ogromnej ilości produkcji, a do tego jest producentem. Charlie w "Gigantach ze Stali", Drover w "Australii", Jean w "Les Miserables" no i oczywiście Van Helsing w "Van Helsingu". Ja osobiście go uwielbiam i chętnie oglądam każdy film z nim. S.


JOSEPH GORDON-LEVITT


Cudowny Gordon-Levitt ku mojej radości coraz częściej pojawia się na ekranach kin pokazując, że jest świetnym i wszechstronnym aktorem. Bardzo dobrze gra zarówno w pozycjach romantycznych ("10 Things I Hate about You", "500 Days of Summer") jak i nieco bardziej dramatycznych ("50/50" - btw. film został zepsuty przez wątek miłosny z KOSZMARNĄ Anną Kendrick), czy kryminalnych ("Brick") oraz tych, w których główną rolę odgrywa akcja ("Inception"). Z jednej strony - przystojny (bardzo!), męski i niebezpieczny, z drugiej - nieco ciapowaty, uroczy, kochany facet. Nawet w "Brick", w którym jego wygląd nie miał kompletnie nic do rzeczy tak świetnie odegrał swoją rolę, że przez długi czas byłam nią zauroczona. Nie ma co - ma facet talent. I wygląd też ma. Co więcej, jest bardzo podobny do swojego kolegi z planu... M. 


HEATH LEDGER


...Którego uwielbiam! Mowa oczywiście o Ledgerze, którego co prawda już z nami nie ma, jednak u mnie w domu często gości, gdyż bardzo lubię filmy z jego udziałem. Poznałam go w "10 Things I Hate about You" albo w "Brokeback Mountain", już nie pamiętam. Pamiętam za to, że od razu mnie sobą zauroczył. Czy to jego uśmiech, czy jego świetna gra aktorska? Sama nie wiem, chyba i to i to. W "The Imaginarium of Doctor Parnassus" żaden z jego następców nie zagrał jego postaci tak świetnie, jak on. A zastępowali go Jude Law, Johnny Depp i Collin Farrell, a więc aktorzy bardzo dobrzy. Natomiast w innych filmach urzekała mnie jego naturalność i przecudowny uśmiech. Moja bezgraniczna miłość. M. 



SHANE WEST


Ja nie wiem, jak Ci faceci to robią, że nie wyglądają na swoje lata. Shane ma 34. Moim zdaniem nie wygląda na tyle. Grał w serialu, który oglądałam całe moje dzieciństwo  mowa tu oczywiście o "Ostrym dyżurze". Możemy go zobaczyć także w serialu "Nikita", jako twardziela Michaela.
Wszyscy znają go chyba z roli Landona Cartera ze "Szkoły uczuć". Film wzrusza i zmusza do refleksji. Eh, zawsze płaczę. Niezależnie od tego, który raz już widzę tę produkcję. S.




DAVID DUCHOVNY


I moja kolejna miłość... Mężczyzna, który, choć mógłby być moim ojcem, jest wg mnie straszliwie pociągający i mimo tego, że lata lecą (a i on już nie ma takiego ciała, jak kiedyś) wciąż nie traci seksapilu, a wręcz ma go coraz więcej. W "Californication" ze swoim luzackim trybem życia, skłonnością do papierosów, alkoholu i seksu nie odstrasza, a wręcz sprawia, że z przyjemnością się ogląda jego wyczyny i podboje, a wręcz mu kibicuje! Jego postać to jednak nie tylko kobiety i używki. To także nieszczęście w miłości i w życiu zawodowym, to jego szukanie siebie. On wie, co jest dla niego najważniejsze, ale z jakiegoś powodu wciąż ma pod górę i nie może do tego dotrzeć. Duchovny genialnie odgrywa tę rolę i nikt by go nie był w stanie zastąpić. Ma świetną aparycję, świetny głos i jest bardzo naturalny. Ma w sobie ten niesamowity męski urok i jestem pewna, że potrafi oczarować każdą kobietę. Nie wiem, czy jakikolwiek aktor wydał mi się tak seksowny, jak Duchovny. M. 



EDDIE REDMAYNE


Na początku powiem, że ten aktor ma UWAGA! 31 lat! Nie wygląda, prawda? Może nie kojarzycie go zbyt dobrze. Moje serce podbił jako Jack w serialu "Filary Ziemi" (na podstawie powieści Ken Follett), polecam wszystkim, którzy lubią historyczne wątki. Chcę dodać, iż Eddie jest RUDY a i tak przystojny! No ale wróćmy do jego dorobku aktorskiego. Najświeższy to oczywiście Les Misables, musical, w którym zagrał Mariusa. Słyszałam różne opinie o jego głosie, ale mnie osobiście się podoba.
Możemy zobaczyć go w takich produkcjach jak: Kochanice Króla, Mój tydzień z Marilyn, Birdsong. S.




sobota, 23 lutego 2013

Co za dużo to niezdrowo!


Dzisiaj będzie o umiarze. Bo co by było gdyby umiaru nie było ?!
Chaos by był proszę państwa. Bez umiaru ludzie leżeliby pokotem na chodnikach, wszyscy by kradli, pracowali 24 h/dobę, jedli słodycze do wymiotów. No więc mamy w naszym cudownym organizmie coś takiego jak umiar. To tak jakby bariera, która mówi nam "dość".



W jakich sytuacjach potrzebna nam jest ta zapora? Przeważnie w każdej, kilka postaram się pokazać, jakoś zanalizować dlaczego inni mogą więcej niż inni.

Zacznijmy może od teraz bardzo topowego tematu. Alkohol.


Powiedzmy sobie szczerze, że teraz alkohol jest ogólnodostępny, czy dla 13 , 14 czy dla 18-latków. Nie chcę nikogo obrażać, ale widzę, iż coraz młodsze osoby sięgają po procenty. No i umiaru to w tym nie ma. "Młodziaki" piją dopóki nie wylądują przy muszli klozetowej, a czasem jeszcze dłużej. Nie powinni tego robić, bo to zabija szare komórki i głupieją. Ale chyba nie są tego świadomi. Teraz jak na jakiejkolwiek imprezie nie ma alkoholu, wszyscy są zawiedzeni. Zabawa nie ma wtedy dla nich sensu. Umiar jest tu bardzo potrzebny, żeby nie zrobić sobie wstydu oraz nie zepsuć imprezy współbiesiadnikom. Oczywiście na wszystko jest czas. Masz już swoje lata - pijesz. Ale to nie jest tak, że dorywasz się do butelki i nie możesz się oderwać. Spokojnie. Jedni mogą wypić więcej, inni mniej. Trzeba znać swoją GRANICĘ. A najlepiej jeśli już się do niej zbliżamy to zwolnić. Ale ja wiem, że szacunek do siebie to słaby argument kiedy urywa się film. UMIAR. Zdecydowanie. Bo możemy potem bardzo gorzko czegoś żałować. A nie warto.


"Zakaz spożywania alkoholu przez dzieci i młodzież jest jak najbardziej wskazany. Psychologowie i lekarze apelują, że nawet niewielkie ilości alkoholu, niegroźne dla dorosłych osób, mogą uszkadzać procesy rozwojowe wśród dzieci i młodzieży. Dotyczy to nie tylko rozwoju biologicznego, ale również procesów związanych z uczeniem się, myśleniem i zapamiętywaniem. Zatruwanie młodego organizmu alkoholem przynosi również ogromne skutki psychologiczne."

http://www.ochoroba.pl


Ja nie mówię, że nie wolno pić i tak dalej. Ja tylko stwierdzam fakt. Nie można pić aż do "porzygu". Nikt z nas nie jest przecież święty ;)

Kolejna sytuacja wymagająca umiaru. Przynajmniej w moim przypadku :) Słodycze!


Weźmy na tapetę naszą przyjaciółkę czekoladę. Ile kostek zjadacie? 3-4? Ja znam ludzi, którzy spokojnie mogą zjeść całą tabliczke. Bez żadnego problemu! Sama należę do tego grona. Ale zaraz pojawia się to cudowne/koszmarne ograniczenie. Szepcze "ooo cała tabliczka, pójdzie w pływaki*". No i odechciewa się całej tabliczki. Bo wyobraźmy sobie, że bariery nie ma. Wszyscy byliby zmodyfikowanymi potworami, ważącymi 200 kg!
Niektórzy mogą jeść słodycze tonami i nie tyją, ale niestety my zwykli śmiertelnicy tyjemy. Więc błogosławieństwo UMIAROWI! 

"Co nas czeka?
Każdy doskonale zna skutki przejedzenia: uczucie przepełnionego żołądka, mdłości, czasem zgaga. Jeśli przesadzimy z ilością słodyczy, tłuszczów, alkoholu, mogą dołączyć bóle brzucha, wymioty, podrażnienie wątroby i woreczka żółciowego."

http://vitalia.pl

mniam xD
*pływaki = boczki

Przejdzmy dalej. Do trochę innego rodzaju słodyczy! Takiej, którą też możemy się "zatruć".


Jestem za wszelkimi przejawami miłości czy uwielbienia. Ale z umiarem ;) Sama jestem zakochana, ale w miejscach publicznych staram się powstrzymywać od nadmiernych przejawów uczuć. Znacie motyw, kiedy jakaś para jedzie autobusem i dosłownie przed waszym nosem wymienia się płynami? Tak, chyba każdy to przeżył. Nie chcę wyjść na starą zrzędę, ale niektórych rzeczy w miejscach publicznych możemy innym oszczędzić. Jeden przykład. Osoba, która patrzy może właśnie straciła miłość życia i zacznie płakać patrząc na całujących się delikwentów. Mało komfortowa sytuacja, prawda?

Albo ludzie, którzy non stop mówią takim bardzo przesłodzonym głosem. Aż ma się ochotę wykrzyczeć im w twarz "RZYGAM TĘCZĄ". No bo naprawdę ludzie, co za dużo to nie zdrowo. Można niechcący zarobić słowa krytyki, czy nawet jakąś kłótnię. Bo ktoś nie wytrzyma i wybuchnie. 

Dalej... Dość ważna kwestia. Słowa.
Tutaj radziłabym najbardziej uważać. To co mówimy, nie zawsze da się cofnąć.
Trzeba wiedzieć kiedy dać spokój i zamilknąć. Bo co być chamem, czy mówić nieprzyjemne rzeczy. Pod wpływem alkoholu, gniewu, zmęczenia mówimy czasem głupoty, które mogą zrobić komuś krzywdę. Nie robimy tego w tym celu ale tak... jakoś wychodzi. No to niech nie wychodzi. Bo reakcją tej drugiej osoby będzie "aha, spoko" i cisza. A to jest najgorsze. Niestety są różne temperamenty  (mam zamiar kiedyś zrobic o tym post), a co za tym idzie ludzie różnie odbierają, że nazwę to "umiarem słów". Ja nie obrażę się za  niekonstruktywną krytykę, ale może druga osoba jest bardzo wrażliwa na tym punkcie. Umiar łaczy się tu trochę z empatią. Pomyślmy zanim zjedziemy przyjaciółkę, bo może ma dziś kiepski dzień. Z autopsji wiem jak niekorzystne są skutki nie powściągnięcia języka...


Bo niechcący spadniemy w przepaść z której już nikt nas nie wyciągnie.





niedziela, 17 lutego 2013

OMNOMNOM czyli nasze typy pyszności

Dzisiaj lekko i przyjemnie! We dwie postanowiłyśmy zrobić taki post, w którym umieścimy pyszności, które ostatnio jadłyśmy i piłyśmy. Zaczynamy!



CIN&CIN, SPRITE i CYTRYNA


Rok osiemnastek się rozpoczął. :) Nas zauroczył drink, który na imprezie naszej przyjaciółki był podawany - mieszanka Cin&Cina ze Sprite'm w stosunku 1:1 i cytryna do tego. Coś pysznego! Normalnie nie przepadamy za drinkami, ale ten podbił nasze serca. :D M. 

O tak, zgadzam się w pełni z Magdą. Podbił :) S.


NAPÓJ ALOESOWY

Normalnie chyba bym go nie kupiła, bo nie jest on najtańszy. 500ml to koszt 5zł, 1l - 10-12zł. Jednak okoliczności mnie zmusiły, więc stwierdziłam - spróbuję. CUDO! Świetny smak, nieco winogronowy wg mnie, bardzo przyjemne aloesowe drobiny. Słodki, ale nie zasładzający. Dobrze gasi pragnienie, choć nie tak dobrze, jak sok aloesowy (do kupienia w aptekach lub Superpharm za 20zł/1l - niestety on nie ma prawie w ogóle smaku i jest pozbawiony drobinek :( ). Jeden z najlepszych napoi, jakie ostatnio piłam. :D M.


ARBUZOWA CZEKOLADA


O MATKO! Jakie to jest pyszne. Byłyśmy ostatnio na zakupach, z okazji kupowania prezentu na 18-stkę dla naszej przyjaciółki. I kupowałyśmy czekolady. Patrzymy, a tu jakaś nowa - arbuzowa. No to bierzemy! Potem usiadłyśmy na ławce i proszę! Jaka niespodzianka, czekolada, która smakuje orzeźwiającym arbuzem. Osobiście - jest to mój mistrz. Kupiona w Realu za około 3 zł. Jeśli chcecie dać komuś coś takiego w prezencie to ta czekolada jest idealna! Warto spróbować. S.

CROISSANT


Croissanty zawsze kojarzyły mi się z sokiem pomarańczowym, ewentualnie nadzieniem czekoladowym jako przegryzka. Lekkie ciasto wg mnie kompletnie nie jest sycące i jest raczej słodkie. Nie sądziłam więc, że połączenie croissanta z polędwicą, rukolą, serem i pomidorem w wersji na ciepło jest tak przepyszne! Można taką kanapkę spokojnie przygotować w domu, ale także zjeść na mieście. Ja widziałam takie croissanty w dwóch miejscach: Starbucks (9zł) oraz mały bar kanapkowy przy rondzie de Gaulle'a - pierwszy lokal od strony Palmy w kierunku centrum - ok. 6zł. :) M.


BATON Z ORZECHAMI


Baton, który podbił moje serce. Zaraziłam tym także Magdę :)
Jest pewnego rodzaju podróba Sinckersa, ale szczerze mówiąc - wolę wersję z Lidla. Jest to mocno czekoladowy baton z mnóstwem orzechów i jest mega pyszny. Rozpływa się w ustach i jest genialną przekąską, kiedy musimy coś wszamać w przerwie między zajęciami, na przykład. Koszt jest niewielki, bo to dokładnie 0,99 zł. Zawsze, jak jestem w pobliżu Lidla to muszę po niego wstąpić! S.

Naprawdę! Te batony są o wiele lepsze od oryginałów i do tego tańsze. A moim faworytem również jest "Snickers" :) M.


PŁATKI OWSIANE Z JOGURTEM I OWOCAMI



Mój śniadaniowo-przekąskowo-kolacyjny typ. Uwielbiam to połączenie - gęsty, zwykły jogurt naturalny (ja zwykle wybieram Zott), cała masa płatków owsianych (ewentualnie też otrębów i trochę nasion lnu) i dużo, dużo owoców! Biorę to, co mam akurat pod ręką - banany, kiwi, pomarańcze, mandarynki, jabłka, granaty, orzechy, suszone owoce. W lato dojdą moje ukochane maliny, truskawki, porzeczki i jagody - nie mogę się doczekać! Ze wszystkim płatki owsiane i jogurt smakują wyśmienicie. A dodatkowo jest to posiłek bardzo sycący, mało kaloryczny i bardzo zdrowy. :) M.



HERBATA RÓŻANA



Uwielbiam wszystko, co różane. Kolory, zapachy, a także smaki. :) Konfitury różane to jedyne, jakie akceptuję w pączkach. Ostatnio odkryłam herbatę różaną. Przecudowny smak, wspaniały, różany zapach. Dla fanów róży pozycja obowiązkowa! Ja swoją pierwszą herbatę kupiłam w Hebe za 7zł, niestety w stosunku do innych herbat wychodzi ona dość drogo, więc przy następnej wizycie w supermarkecie czy może jakimś sklepiku będę szukać zamiennika. :) M.

OWOCOWA HERBATA PIRAMIDKI


OMNOMNOM herbata piramidki z Biedronki za 3,99! Osobiście wczoraj kupiłam z maliną i kardamonem.  Jestem szczerze zachwycona! Jeżeli lubicie owocowe herbatki, to ta jest idealna. Oczywiście jest jeszcze Lipton - piramidki, które są w ogóle jak marzenie. Ale tutaj mówimy akurat o Green Hills. Na zimne wieczory jak znalazł, kocyk i dobry film. Warto też spróbować o smaku jeżyn. Przyjemna! Warto czasem się rozejrzeć po Biedronce, możemy tam znaleźć prawdziwe perełki. Czasem są bardzo fajne promocje. S.

MILKA DAIM



Cukierki Daim po raz pierwszy jadłam u mojej koleżanki, której tata przywiózł je z zagranicy. Były przepyszne, twarde, mocno słodkie, bardzo dobre. Potem znalazłam je w sklepach, ale cena mnie z lekka odstraszała. Z okazji Walentynek dostałam jednak taką czekoladę, co mnie niesamowicie ucieszyło, bo byłam pewna, że będzie przepyszna - i tak właśnie było! :D Karmelowych drobinek było dużo i były dokładnie takie, jak w cukierkach. Jedyny "minus" to to, że czekolada przez to robi się pioruńsko słodka. Ale to nikogo raczej nie powstrzyma przed zjedzeniem jej. :D Cena zapewne standardowa, czyli około 4zł. M.


TOSTY Z NUTELLĄ I BANANAMI



Pierwszy raz jadłam je na którymś spotkaniu StereoNIEtypuj i przyznam szczerze, że są wyśmienite. Można je zjeść w Trafficu za 6 zł, ale można je też zrobić samemu w domu. Potrzebujemy Nutelli i bananów pokrojonych w okręgi :) Potem tylko zapiekamy wszystko w tosterze. Proste i przyjemne. A potem mamy satysfakcję ze zrobionego dania. Świetny deser. Na romantyczny wieczór jak i na posiadówę ze znajomymi! 

Lubimy jeść. Ja z Magdą rozmawiamy o jedzeniu, robimy jedzenie, pieczemy ciasta, wymieniamy się nowinkami na temat tego, co dobrego ostatnio jadłyśmy. Jedzenie jest jakąś ważna strefą naszego życia. Niektórzy jedzą bo muszą; my jemy, bo to dla nas przyjemność! I to jest super. Kiedy możemy zjeść jakąś pyszność S.

Dokładnie! Uwielbiamy jeść i to wszyscy wiedzą. :) Obie jesteśmy strasznymi łasuchami, szczególnie na słodycze, choć nietylko. Mi sprawia podobną przyjemność zjedzenie czekolady jak i pysznego, domowego gołąbka mojej mamy. :) Obie jesteśmy też fankami tanich rozwiązań i oryginalnych przepisów, więc wszystko, co tanie, a przy tym kolorowe i wyjątkowe jest dla nas. :D M.

Jeśli macie jakieś pomysły, fajne przepisy, a może macie swój ulubiony produkt czy fajną kawiarnię w Warszawie, to koniecznie dajcie nam znać! Komentarze nie gryzą, możecie pisać całkowicie anonimowo. :)  Mamy też jeszcze jedną informację. Niedługo na górze strony pojawią się zakładki, między innymi do naszych opisów i może czegoś jeszcze.. :) Ale to w swoim czasie. :) Tymczasem dziękujemy za uwagę. I idziemy jeść. :D 


sobota, 16 lutego 2013

Jak łatwo dajemy się oszukać

Dzisiaj mam dla was dość interesujący dla mnie temat, który bulwersuje mnie za każdym razem tak samo mocno. Nie będę jednak pisać o tym, że ludzie są źli, bo okłamują przyjaciół i tak dalej. Raczej chcę w tym poście zawrzeć oszustwa, którymi jesteśmy każdego dnia karmieni przez telewizję, gazety, metki i etykietki. A są to rzeczy naprawdę okropne, szczególnie, że świadomość ludzi w tym temacie w zasadzie jest niewielka.

No bo... wszyscy wiemy, że telewizja kłamie. Wiemy, że włosy po szamponie szeroko reklamowanym w telewizji mogą wyglądać jak siano, choć modelka ma lśniące, cudowne fale. Wiemy, że w sieciówkach płacimy głównie za markę, nie mówiąc o rzeczach od jakiś znanych projektantów. Wiemy, że masło nie jest masłem. Ale tak naprawdę, co dalej? 

Chcę jeszcze zaznaczyć, że są to informacje prawdziwe i wyciągnięte z moich doświadczeń oraz tego, co czytałam - w Internecie, czy gdziekolwiek indziej. Miałam napisać nie tylko o kosmetykach, ale i o np. jedzeniu, ale sam tekst o nich wyszedł mi długi, więc ograniczę się dziś do tego. :)

Wszyscy kojarzymy marki/firmy typu Garnier, L'oreal, Schauma, Pantene, Syoss, Timotei, Schwarzkopf (pierwszy raz chyba napisałam tę nazwę poprawnie, yay!). Skąd? Setki reklam, które lecą na każdym kanale. Bannery na ulicach. Półki w drogeriach uginające się pod ciężarem szamponów, odżywek i innych cudownych specyfików, które mają sprawić, że będziemy wyglądać pięknie i wszyscy faceci padną nam do stóp (ewentualnie kobiety). Więc, widzimy w reklamie taką sobie Martę Żmudę-Trzebiatowską i Alicję Bachledę-Curuś:






Większość z was powie, że włosy mają zdrowe, błyszczące, piękne. I jeszcze one same są cudowne, pewne siebie i w ogóle. A reklama mówi: 3 minuty na zdrowsze włosy! Chroni końcówki przed rozdwajaniem jak najdroższe kosmetyki! Och, ach, no i myślimy sobie: BIORĘ. Lecimy do drogerii, bierzemy zestaw (jeszcze teraz jest promocja na szampon, więc w ogóle AAAA!). Idziemy do domu, myjemy. I jeśli jesteśmy zadowoleni, to mamy dużego farta i dobre włosy. Jeśli nie, to mamy piękne sianko albo wyglądamy, jakbyśmy nie myli włosów przez trzy dni.


Pytanie: JAK TO?!

Po pierwsze, każdy kosmetyk na każdego inaczej działa. Inaczej na różne typy włosów. Proste, kręcone, falowane, suche, przetłuszczające się, zdrowe, wypadające, gęste, rzadkie, grube, cienkie, długie, krótkie. Jednym będą służyć bezwartościowe produkty, inni będą od nich uciekać. Dodatkowo włosy falowane/kręcone są zazwyczaj suche i wymagają nawilżenia, za to mniej po nich widać, gdy mamy problem z przetłuszczaniem. Włosy mogą wypadać także dlatego, że brakuje nam witamin, mamy anemię czy zbyt niedelikatnie obchodzimy się z włosami (trzemy je mocno o ręcznik zamiast odciskać wodę, śpimy z rozpuszczonymi włosami, mocno je związujemy gumką, czeszemy od góry i przeciągamy szczotką po kołtunach, zamiast je rozplątać).

Dodatkowo, wszystko znajdziemy nie w obietnicach producenta (czyli: "intensywne nawilżenie", "scalanie końcówek", "bogata w substancje regenerujące" - teksty tworzone przez ludzi często niemających pojęcia o kosmetyku) ale w składzie. Na początku też czułam się, jakbym czytała hieroglify, jednak jak się poćwiczy, można łatwo się nauczyć takiej analizy i się zorientować, z czym mamy do czynienia. I to bardzo przydatna umiejętność, bo dzięki temu wiem, kiedy producent robi mnie w jajo. Skład to JEDYNA PEWNA INFORMACJA, jaką znajdziecie na produkcie. Składniki są podane w kolejności od największej ilości do najmniejszej. Przy czym niektóre (np. konserwanty) mają określoną z góry maksymalną ilość w kosmetyku, więc łatwo można sprawdzić na tej podstawie, ile jest składników występujących za nim. I w związku z tym:

skład:
Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Ammonium Laureth Sulfate, Sodium Chloride, Glycol Distearate, Cocamide MEA, Dimethicone, Ammonium Xylenesulfonate, Citric Acid, Sodium Citrate, Parfum, Sodium Benzoate, Disodium EDTA, Polyquaternium-10, PEG-7M, DMDM Hydantoin, Hexyl Cinnamal, Tetrasodium EDTA, Panthenyl Ethyl Ether, Panthenol, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Benzophenone-3, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Limonene, Citronellol, Alpha-Isomethyl Ionone, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothazolinone, BHT.


Kilka słów:

Krótka analiza składu wytłuszczonych składników: woda, ALS- silny, drażniący środek myjący, ALES- drażniący środek myjący (trochę słabszy od ALS), chlorek sodu (sól)- substancja zagęszczająca (potencjalnie podrażniająca), Glycol Distearate - nawilżacz, Cocamide MEA - emulgator, substancja pianotwórcza, Dimethicone - silikon, Ammonium Xylenesulfonate - drażniący środek służący do poprawy konsystencji, Citric Acid - regulator pH, stabilizator, Sodium Citrate (cytrynian sodu) - regulator pH, stabilizator
(cytat z: http://irreplaceableeee.blogspot.com/2012/06/o-mojej-niecheci-do-pantene-pro-v.html)

Więc ja się pytam - co ma mi dać to nawilżenie i gdzie są te super substancje, za które płacę? Powiecie - może w dalszej części składu. A ja wam powiem tak: po wytłuszczonych składnikach macie parfum, po którym substancje są w ilościach śladowych, czyli nie dadzą nam nic. To głównie zapachy (wyszczególnione z racji tego, że mogą powodować alergie), parabeny, konserwanty, barwniki. Ewentualnie właśnie jakieś ekstrakty, olejki i inne substancje, które są bardzo szeroko reklamowane, a tak naprawdę... właściwie ich nie ma. Żeby to sobie lepiej wyobrazić - wyobraźcie sobie litr wody, do którego dodajecie pięć kryształków cukru. Można już powiedzieć, że to woda z cukrem, bo cukier został dodany. Ale czy czujecie jego smak? Nie. To samo się dzieje w kosmetykach, które np. na ostatnim miejscu w kilometrowym składzie mają wielce działającą witaminę albo olejek. Jedna kropla na kilogramy kremu. Jedno ziarenko substancji na kilka litrów. Ale daje to już producentowi prawo do umieszczenia informacji o tym składniku na opakowaniu. 

Rażącym przykładem żerowania na niewiedzy konsumenta i wg mnie oszustwem jest sprawa jedwabiów do włosów. Jedwab jedwab jedwab - wszędzie jest napisane. Logiczne więc jest, że w składzie oczekujecie, że to będzie głównie jedwab, prawda? No a jak jedwab, to cudne, gładkie, błyszczące, zdrowe włosy i tak dalej. Szczególnie, że towarzyszą mu często stwierdzenia "regenerujące serum", "nawilżająca odżywka", "intensywna regeneracja", "SCALANIE KOŃCÓWEK". Co ja na to? Hahaha. Teraz wam przedstawię jak wygląda jedwab niektórych producentów:


Jedwab Joanna - silikony (gdzie jedwab?)
Jedwab Biosilk - silikony, alkohol, proteiny jedwabiu (po co jedwab, skoro alkohol przed nim skutecznie nam wysuszy włosy?)
Jedwab Sleek Silk - silikony, parfum!!!, ciekły wosk, proteiny jedwabiu (jedwab w ilości tak niewielkiej, że go właściwie nie ma.

Warto zauważyć, że każdy z nich ma na pierwszych miejscach silikony. A silikony nie są ani regenerujące, ani nawilżające, a kondycjonujące - wpływają na wygląd włosów, czyli pomagają nam je ujarzmić, ale ich w żaden sposób nie odżywiają. Tworzą na włosie powłoczkę ochronną, ale i... słabo przepuszczalną. Silikony pomagają rozczesać włosy, nadają im też błysku, ale jednocześnie potrafią być zdradliwe - mogą oblepić włosy i je obciążyć. Dają też złudne wrażenie zdrowia, gdy w rzeczywistości nasze włosy mogą być w opłakanym stanie. Jednym służą, innym nie. Dodatkowo - NIE ISTNIEJE żadne serum i żadna odżywka, która wasze końcówki scali. Rozdwojone końcówki nadają się tylko do obcięcia i lepiej to zrobić jak najprędzej. Zniszczony włos jest już nie do odratowana. To bujda, którą wymyślili spece od reklamy i na którą łapie się mnóstwo kobiet - bo przecież mało która chce włosy obcinać w ogóle, a co dopiero co chwilę. Te odżywki co najwyżej skleją włosy (SKLEJĄ, powtarzam), świetnie ukrywając problem. Ewentualnie, stosowane na zdrowe końcówki je zabezpieczą. I to już jest ok.

Dodam jeszcze - wszystkie dziewczyny zaczynające pielęgnację włosów wpadają w dziki szał. Nie dla silikonów, nie dla SLESów, nie dla SLSów, nie dla parabenów, nie dla parafiny! Połowa nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, czym są te rzeczy, ale widząc na opakowaniu "bez silikonów, parabenów, sls, sles, glikolu propylenowego, parafiny" itd., to myślą sobie "hm, skoro się tym chwalą to pewne jest to coś złego. Jeśli chcecie się tym faktycznie zainteresować, przejrzyjcie strony czy nagrania tworzone przez ludzi, którzy nie podchodzą do sprawy tak histerycznie i którzy podadzą - co jest okej, co już nie. Bo każdy ma inną cerę, inne włosy i inne potrzeby. I jak jedne dziewczyny, jak ja, obywają się w szamponach bez silikonów, tak drugie mogą nie być w stanie rozczesać po takich szamponach włosów. Każdy powinien zasięgnąć wiedzy u odpowiednich źródeł a potem decydować - bez czego spróbuję się obejść, co zmienię.

Jeśli chcecie więc kupić faktyczny jedwab, mogę polecić Biovax (dostępny coraz częściej w aptekach oraz w Superpharm, akurat jest promocja), choć nie pachnie tak cudownie jak Biosilk, albo CHI (chyba tylko przez internet). Choć też mają dużo silikonów, to jedwab tam jest w znacznej ilości, a czasem w połączeniu np. z pantenolem (witaminą B5). 


Chciałam m też polecić serum A+E z Biovaxu, z racji tego, że to podobno "prawdziwy zastrzyk witaminowy dla włosów". Ale zanim to chciałam wrzucić, to zerknęłam na skład. 


Cyclomethicone (silikon), Cyclopentasiloxane (and) Dimethiconol (silikony), Amodimethicone (silikon), Phenyl Trimethicone (silikon), Isohexadecane (and) Polyisobutane (tworzą film, zapobiegają odparowywaniu wody z włosa), Parfum, Isopropyl Myristate (tworzy film, zapobiega odparowywaniu wody z włosa), Glicyne Soja (Soybean) Oil (olej sojowy), Carthamus Tinctorius (Safflower) Seed Oil (olej z ostu), Linoleic Acid (kwas linolowy), Tocopheryl Acetate (witamina E), Retinyl                   Palmitate (witamina A), Geraniol (zapach).

Oceńcie sami, na ile to serum ochroni włosy, a na ile je odbuduje. ;)

Wspomnę wam jeszcze o jednym przekręcie producentów. Marki Syoss i Gliss Kur należą do Schwarzkopf, który postanowił wypuścić pod dwoma nazwami TEN SAM PRODUKT. Polecam powiększyć obrazek Syossa, śmieszne rzeczy. Całkowita nowość. Heh.

SYOSS Beauty Elixir Absolute Oil:
Skład: CyclomethiconeTrisiloxaneDimethiconolHelianthus Annuus Seed OilArgania Spinosa Kernel OilParfumBenzyl AlcoholButylphenyl MethylpropionalGeraniolHexyl CinnamalCitronellol, LimoneneBenzyl SalicylateLinalool, Alpha - Isomethyl IononeCitralCl 40800 Cena: ok. 30zł / 100ml





GLISS KUR Hair Repair Serum
Skład: CyclomethiconeTrisiloxaneDimethiconolHelianthus Annuus Seed OilArgania Spinosa Kernel OilParfumBenzyl AlcoholButylphenyl MethylpropionalGeraniolHexyl CinnamalCitronellol, LimoneneBenzyl SalicylateLinalool, Alpha - Isomethyl IononeCitralCl 40800 Cena: ok. 40zł / 75ml 






To samo za różną cenę i różną objętość. Czy to fair - odpowiedzcie sobie sami. I podkreślam - ja tu nie oceniam, czy coś działa, czy nie. Wyciągam wnioski nie na podstawie cudownego opisu producenta i składu kosmetyku. A składy wielu drogeryjnych kosmetyków nie powalają.


Z szamponami jest także jeszcze jedna śmieszna sprawa. Jak wiecie, do wyboru jest bardzo wiele serii - odbudowująca  odżywiająca, wzmacniająca, do włosów suchych, zniszczonych, przetłuszczających się, cienkich, rzadkich, delikatnych, wypadających itp. I znów producent potrafi wprowadzić nas w błąd. Jak to? Po pierwsze - należy pamiętać, że myjemy SKÓRĘ GŁOWY, nie włosy. Mycie włosów nie jest niezbędne, wystarczy, że spływająca z włosów piana je obmyje - odsyłam do lekcji chemii i działalności piany. :D Skóra głowy potrafi zachowywać się podobnie, jak cera. A cera może być tłusta z dwóch powodów: po pierwsze, naturalnie produkuje za dużo sebum, albo... jest tak przesuszona, że włącza jej się właśnie taki mechanizm obronny. Wiele osób o tym nie wie i stosuje na skórę tłustą alkoholowe kosmetyki, często ją myje, szoruje wręcz! A w naprawdę wielu przypadkach wystarczyłoby zadbać o odpowiednie nawilżenie. :) Ciekawe, prawda? Tego na etykietce nie wyczytamy. Wracając do włosów - szampon odżywiający czy do włosów suchych/zniszczonych może być kondycjonujący. Mogą też mieć SLS/SLeS (Sodium Lauryl Sulfate/Sodium Laureth Sulfate), detergenty wysuszające... Czyli zamiast wzmacniać włosy wewnątrz, zajmuje się zewnętrzną warstwą oblepiając ją wygładzaczami i wysuszają detergentami. Szampon do włosów cienkich może je obciążać, a do wypadających - mieć składniki podrażniające skórę. A to w skórze mamy cebulki, z których wyrastają włosy.

CO ROBIĆ?

Po pierwsze - zapamiętać - cena to nie wyznacznik jakości, a reklamy nie mówią prawdy. Wszystko należy sprawdzać - dla mnie dobrym źródłem takiej wiedzy są nagrania vlogerek i blogowe wpisy, a także KWC (klik). Raczej nie zwracam już zbyt wielkiej uwagi na standardowe produkty, które możemy znaleźć w drogeriach lub bacznie im się przyglądam z racji tego, że nie ufam producentom i temu, co jest napisane na opakowaniu. Staram się też nie łapać na promocje takich kosmetyków, które często kuszą - przeceny, gratisy, drugie opakowanie taniej, konkursy, itp. Nie warto wierzyć w cudowne zapewnienia wypisywane np. na opakowaniach olejków antycellulitowych - gdyż nic poza ćwiczeniami nie pomoże nam się tego problemu pozbyć. Podobnie sytuacja ma się z kwasem hialuronowym w kremach. O tym - w linkach.

Po drugie - nauczyć się paru podstawowych słówek ze składu i sprawdzać, co jest w kosmetykach. Czasami może to nawet was uratować przed alergią, podrażnieniami, wysuszeniem włosów/cery itp. są to proste rzeczy - końcówkę Oil mają oleje, Extract - ekstrakty. Jak zobaczycie coś typu CI 40800 to zawsze jest to barwnik, tylko w pewnym zakresie są to barwniki naturalne: 75000 – 75999. Końcówki -cone, -xane, -conol = silikony. I uwaga - Mineral Oil to inaczej Paraffinum Liquidum, czyli parafina, która potrafi zapychać pory (więc ja np. uważam na kremy z parafiną). Dodatkowo olejki i oliwki z parafiną się nie wchłaniają. Parafina nie wnika do wnętrza skóry/włosa, a osadza się na powierzchni, więc nie działa odżywczo. Jest jednak w nafcie kosmetycznej, która już przez nasze babcie była stosowana na porost włosów i na wzmocnienie ich błysku. :) Do kupienia za 3-5zł w większości aptek i sklepów zielarskich. Na dole podam wam parę linków a propo tych wszystkich składników, może ktoś będzie zainteresowany tematem szerzej. :)

Po trzecie - jeśli chcecie dbać o siebie - o skórę, o włosy, paznokcie - zasięgnijcie wiedzy na ten temat i na temat różnych produktów. Eksperymentujcie, ale w granicach rozsądku. Czytałam o dziewczynach, które na przykład stwierdziły, że skoro oliwka jest taka świetna, to postanowiły ją stosować na twarz. Na noc najlepiej. Nie sprawdziły, jaki skład ma dana oliwka. I potrafiły obudzić się rano z zapchaną albo wręcz podrażnioną cerą. Albo dziewczyny, widząc bardzo fajne działanie płukanki cynamonowej postanowiły zrobić sobie z nią maseczkę i nałożyć na całą noc na głowę. Rano miały poparzoną i podrażnioną skórę. Dlatego zanim coś wymyślicie, upewnijcie się, że będzie to bezpieczne. Dopiero jak będziecie miały większą wiedzę na ten temat będziecie mogły bezpiecznie kombinować. Niżej wrzuciłam wam też linki do domowych maseczek i innych środków, które możecie stosować w domu. Są też linki do stron, z których możecie zamówić sobie własne półprodukty, takie jak spirulina, kwas hialuronowy, aloes, keratyna, l-cysteina i wiele, wiele innych.




Po czwarte - sięgać także po mniej znane marki o słabiej reklamie, także polskie - na przykład Joanna - choć jedwab nie powala, ma sporo dobrych kosmetyków. Warto też wypróbować kosmetyki z niższych półek dostępnych nawet w osiedlowych sklepikach - brzydkie opakowanie, nieciekawa nazwa was zniechęcają? A książkę po okładce oceniacie?




Po piąte - bądźcie otwarte na nowości. Nie tylko mówię o maseczkach na twarz w kosmicznym kolorze  (np. spirulina) albo czymś w tym stylu, ale także np. o olejowaniu włosów. Jest to najlepsza metoda, by włosy były miękkie i błyszczące. :) Niżej podam wam parę linków, warto wypróbować, efekty są przefantastyczne. :)





Ściemy producentów:
http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,105912,10123290,Kwas_hialuronowy___sciema_czy_rewelacja_.html
http://www.wprost.pl/ar/?O=60912
Drogie nie znaczy dobre:
http://forum.gazeta.pl/forum/w,211,122539766,,Drogie_kosmetyki_czy_rzeczywiscie_takie_dobre_.html?v=2
Błędy początków:
http://www.blondhaircare.com/2012/07/bedy-poczatkow-wosomaniactwa.html
http://hair-vitality.blogspot.com/2012/10/najwieksze-bedy-poczatku-wosomaniactwa.html
http://naratunekwlosom.blogspot.com/2012/10/po-roku-wosomaniactwaefekty-bedy-i.html
Dlaczego warto czytać składy:
http://www.blondhaircare.com/2012/12/dlaczego-warto-zwracac-uwage-na-skady.html
Kilka informacji o składach kosmetyków:
http://www.soyez.pl/co-kryje-etykieta/
http://czarownicujaco.blogspot.com/2012/03/sowo-o-szamponach-i-skadnikach.html
http://www.anwen.pl/p/o-skadnikach-kosmetycznych.html
http://www.anwen.pl/2011/02/mini-kurs-czytania-skadow-dla.html
Metody mycia włosów:
http://www.anwen.pl/2010/09/metody-mycia-wosow.html
Odżywki i maski:
http://www.blondhaircare.com/2012/12/odzywki-i-maski-z-olejem-arganowym.html
http://www.anwen.pl/2012/08/moja-kolekcja-czesc-iii-odzywki.html
http://www.anwen.pl/2010/07/maski-intensywna-pielegnacja.html
Domowe przepisy:
http://czarownicujaco.blogspot.com/2012/08/maseczka-do-wosow-geboko-nawilzajaca.html
http://lula.pl/lula/1,95647,6839188,Domowe_maseczki_regenerujace_wlosy.html
Olejowanie:
http://www.blondhaircare.com/2012/01/olejowanie-wosow-kurs-dla.html
http://www.blondhaircare.com/2012/02/nowe-podejscie-do-olejowania-wosow.html
http://hellolexi.blogspot.com/2012/11/olejowanie-wosow-od-do-z.html
http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=593364
http://www.blondhaircare.com/2012/09/bedy-podczas-olejowania-wosow.html
VLOGI:
http://www.youtube.com/user/nieesia25
http://www.youtube.com/user/nissiax83
http://www.youtube.com/user/FoodDrugAndCosmetics
SKLEPY:
www.zrobsobiekrem.pl
www.biochemiaurody.com



LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...