czwartek, 7 lutego 2013

Spalam się.

Ok, dziś będzie krótko, na temat i bardzo nieobiektywnie bo... bo tak jest na świecie. NIEOBIEKTYWNIE.


Żyjemy w czasach, w których często rządzi konsumpcjonizm i wszechobecna potęga pieniądza. Gdzie ludzie nawzajem się gnębią, nienawidzą, podstawiają sobie nogi.

Każdy z nas żyje szybciej, pełniej i chce robić jak najwięcej. Nie biorę pod uwagę leni ;)
No dobrze, więc zaczyna się szaleństwo. Znajomi, dom, szkoła/praca, coś dodatkowego, melanże. Gdzie czas dla nas? Nie ma. Tak, to smutna prawda. Nie mamy czasu dla siebie.

Bo rano wstajemy i wpadamy w rutynę  Jemy śniadanie, albo nie, myjemy zęby albo nie, ubieramy się i wychodzimy. Tam gdzie akurat trzeba. Wracamy wieczorem, styrani i padający na twarz i jak najszybciej chcemy dostać się do łóżka. Trwamy od weekendu do weekendu. Od wolnego do wolnego. A resztę czasu jakoś przeżywamy.



Jeżeli dobrze nam z tym to pół biedy. Ale kiedy chcemy robić dużo a nasza doba trwa tylko 24h  i za żadne skarby nie chce się wydłużyć robi się nieprzyjemnie. 
Bo pędzimy, chcemy zdążyć zrobić wszystko. A tak się NIE DA. I niestety mówię to czerpiąc z własnych doświadczeń.

Zaczyna się czas, kiedy znajomi mówią, że nie masz czasu dla nich, że trzeba zwolnić, coś odpuścić. A to nie takie proste. Bo z czego zrezygnować? Ze szkoły/pracy raczej nie. Z rodziny też nie. Ze znajomych też jest nam trudno. Jak gdzieś nie pójdziemy to zawsze ktoś ma pretensję. 
Kiedy mamy dużo zajęć i któreś nam daję się we znaki to łatwo zawalić coś innego.
Zaczyna się walić.
Ludzie zaczynają cię denerwować, masz dość wszystkiego, zamiast czerpać przyjemność z czynności, które powinny ją wytwarzać robimy z tego obowiązek. Przykre.


I to się nazywa SPALANIEM. Bo nawet jeśli kiedyś mieliśmy chęć/wolę/ochotę to zaczyna nam bardzo szybko przechodzić... Nic nam się nie chce, nie mamy siły rozmawiać z nikim, kolejne pretensje są jak cios. Zbiera się w nas gorycz i złość na to, że takie życie zabija nasze pozytywne strony oraz nasza kreatywność. Miotamy się wewnętrznie, nie wiedząc co ze sobą począć. Przestajemy podejmować decyzję, olewamy po całości.

To jest niebezpieczne. Trzeba powiedzieć sobie STOP.

Drogie Życie, ja dziękuję, ale tak się bawić nie będziemy.

Usiąść, napisać sobie swoje mocne strony, wziąć 10 głębokich oddechów i pogadać z kimś kto przypomni nam, że coś znaczymy. Że nie wszyscy mają do nas pretensję. Że powinniśmy przypomnieć sobie jak silni jesteśmy i co możemy zrobić. Zwolnić, rzeczywiście z czegoś zrezygnować. Powoli, doprowadzić sprawy, które musimy, do końca i odpocząć. Myśleć pozytywnie, choć to nie łatwe kiedy lęk, że się wypalimy siedzi nam w gardle. Polecam głośny i przeciągły krzyk tam, gdzie nikt nas nie zobaczy i nie usłyszy. Nauczyć się wychillować trochę. Jak dostaniemy złą ocenę, bo zamiast zakuwać poszliśmy spać świat nie przestanie się kręcić. Jak powiemy komuś nie, to nie wybuchnie nam w kieszeni bomba. Ocenę da się poprawić, "nie" nie zawsze jest złe. Nie mówię, że mamy wszystko olewać. Jasne, że nie. Ale nie warto się katować. 

Bo życie trzeba przeżyć tak żeby kiedyś powiedzieć "było zajebiście, nic bym nie zmieniła" a nie "cześć śmierć, sorry nie mam czasu, spieszę się".

Powoli, mamy tylko jedną szansę!


I to by było na tyle. 


2 komentarze :

  1. Wolę wersję: "Jemy śniadanie, albo nie, myjemy zęby albo nie, ubieramy się ALBO I NIE i wychodzimy." :D

    Rozumiem to, bo sama przechodziłam okres wypalenia w LO, później, w pracy, zrobiło się jeszcze gorzej, nawet na sen nie miałam czasu. Tak naprawdę nigdy nie będziemy mieli wszystkiego i im szybciej się z tym pogodzimy - tym lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, to dobra mysl. Trzeba sie pogodzić z wybieraniem! Ale najpierw wydaje mi się, że każdy musi się tego nauczyc :)

    Mozemy sie i NIE UBIERAĆ xD

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...