sobota, 27 lipca 2013

Idealny facet - czy to możliwe?


Dziś będzie łatwo, prosto i przyjemnie, post niesamowicie płytki i pozornie banalny. Nakreślimy kilka słów o tym, jaki powinien być ten IDEALNY FACET. Oczywiście nie łatwo takiego znaleźć, o ile w ogóle się da!

Ale w prawie każdym facecie, możemy zobaczyć coś perfekcyjnego. Może nie jest zawsze idealny, ale dzięki temu nabiera zawsze charakteru i tego swojego czegoś.



KULTURALNY i DOBRY


Powiedzmy sobie szczerze, każda kobieta lubi, kiedy facet otwiera jej drzwi, puszcza przodem, daje decydować, w niektórych kwestiach czy podaje rękę przy wysiadaniu z tramwaju.
To troche pokazuje, jak mężczyzna jest wychowany, co ma w głowie i czy respektuje naszą kobiecość.
Uważam, że należy im pozwalać nas w ten sposób rozpieszczać! S.

Ja  także bardzo zwracam uwagę na to, jak mężczyzna zachowuje się w różnych codziennych sytuacjach. Czy idąc ulicą i widząc kogoś roznoszącego ulotki weźmie jedną, czy zignoruje wyciągniętą rękę? Czy gdy ktoś go spyta o drogę zatrzyma się i z nim porozmawia, czy będzie odpowiadał niemiło albo w biegu? Czy gdy kasjerka zapyta o coś, odpowie grzecznie czy coś odburknie? To są takie zwyczajne chwile, kiedy człowiek pokazuje, czy naprawdę jest tak kulturalny i dobry, za jakiego się podaje. M.

TROSKLIWY, UROCZY i CZUŁY

No nie jakoś przesadnie oczywiście. Bo każdy ma swoje granice. Ale kobieta musi czuć, że facet nie ma jej w dupie. Że myśli czasem o niej i że zastanawia się czy bezpiecznie dotarła np. do domu. To pokazuje, że facetowi zależy i jest to bardzo przyjemne. Potem możemy zadzwonić do przyjaciółki i rozpływać się nad troskliwością danego kandydata :) S.


Z banalniejszych spraw, mnie rozczula zawsze, gdy mężczyzna robi takie drobne gesty względem swojej wybranki. Kiedy idą razem i to on bierze ją za rękę albo obejmuje. Albo gdy przerywa nagle rozmowę tylko po to, by powiedzieć "ładnie wyglądasz". M.



ZABAWNY


Cecha niezbędna! Nikt nie wytrzyma z nudziarzem dłużej niż 1, góra 2 randki. A jak men jest zabawny to i znajomym można przedstawić, i mamie pokazać. Bo umie się pokazać z dobrej strony, wszyscy mają go za pozytywną postać. S.

Pamiętajcie tylko - jest różnica między zabawnym a śmiesznym. I tego drugiego zdecydowanie unikamy. Śmieszny facet... Nie. No po prostu nie. M.


PEWNY SIEBIE i ODWAŻNY

Tak, to fantastyczna cecha. Bo facet to ma być facet a nie jakaś piczka. Chcemy czuć, że zawsze możemy uzyskać od niego wsparcie. Że kiedy spotka nas niesprawiedliwość, on pójdzie i nas obroni. Że stanie po naszej stronie, że będzie i nie musimy się niczego bać. A wracając w nocy z melanżu, ruszy po nas nawet i o 3 i nikt Was nie zaczepi. Bo widać, że idziesz z MĘŻCZYZNĄ, a nie z chłopaczkiem! S.

Poza tym - facet musi mieć sporo pewności siebie i sporo odwagi, by zagadać do swojej wybranki, umówić się z nią i zrobić te wszystkie pierwsze kroki, które niby ona też może zrobić, ale... :) Ja bym chyba ich nie zrobiła. I przez doświadczenia, i przez nieśmiałość. Jest miło, jak facet przejmuje inicjatywę - bierze to na klatę, dyktuje tempo i dobrze wie, co ma zrobić i jak. M.




KREATYWNY

Facet chce cię poderwać i... na pierwszą randkę zaprasza cię na piwo. Niby ok, można iść, ale... Czy nie milej by było spędzić wieczór w jakimś magicznym miejscu? Może nad Wisłą, albo gdzieś w ukryciu, w cieniu Starego Miasta czy jakiegoś ładnego parku? A może ciekawiej byłoby iść na kino letnie albo do zoo? To nie musi być nic wyszukanego, nic kosztownego. Ale na dziewczynach propozycja tego typu - oryginalna, niebanalna, przyjemna - wywrze o wiele większe wrażenie niż "chodźmy na piwo". To znak, że facet się postarał i chce, by dziewczyna miło spędziła z nim czas i dobrze zapamiętała wspólne chwile. Nie żebym miała coś przeciwko barom, bo i tam można pójść, ale... skoro można coś ciekawego zrobić... :) M.

O mmmmm...kreatywny facet. Tak. Zdecydowanie. Nie ma żadnej presji. Nie musi być wyszukanie, może być prosto. Kiedy zrobi coś źle i zamiast dać kwiaty na przeprosiny, staje w Twoich drzwiach z ananasem. Magia. Ja osobiście lubie być zaskakiwana, to automatycznie daje wielkiego plusa, OGROMNEGO. Bo wtedy czekasz na kolejne spotkanie, zastanawiasz się czy znów coś wymyśli. Co nie wyklucza, że fajnie jest posiedzieć w domu, oglądając jakiś film ;) S.


MAJĄCY HOBBY

Nie ma nic gorszego niż nudny facet, który niczym się nie interesuje i niczym nie zajmuje. Ludzie, którzy są czymś zafascynowani mają ten błysk w oku, od razu zaczynają się cieszyć, przypomina im się mnóstwo rzeczy, mnóstwo opowieści. Albo po prostu patrzą oniemiali i podziwiają - przejeżdżający motor, stojący na parkingu samochód czy swojego ulubionego zawodnika podczas meczu. Ludzie z zainteresowaniami są ciekawsi, mają więcej do powiedzenia i dzięki temu, że mają takie hobby widać że... mają życie i z niego korzystają. M.

Poza tym taki facet i mnie motywuje do działania. Jest jak wartki strumień, który porywa mnie swoim nurtem. Chcę mu dorównać, mieć o czym mówić, czegoś go nauczyć, móc pokazać, w czym jestem dobra.
Hobby pokazuje nam, jaki jest dany człowiek! Lubi zwierzęta? Jeździ konno - musi być zdeterminowany, troskliwy, ambitny i uważny. Jest fanem sportu? Lubi rywalizację i dobrą zabawę! Warto słuchać takiego faceta. Zresztą jest to przyjemne. S.



INTELIGENTNY

Facet ma zawsze u mnie dodatkowe punkty, gdy potrafi tak prowadzić rozmowę, by nie polegała ona na ciągłym śmiechu z jakichś głupot. Gdy umie porozmawiać na tematy bardziej wymagające i trudniejsze. Ale ważne jest także to, by, biorąc się za jakąś dyskusję, umiał argumentować swoje poglądy, wyrażać je w odpowiedni sposób (czyli zrozumiały, jasny i kulturalny) i rozważyć argumenty drugiej osoby, nie odpowiadając od razu "nie". Facet inteligentny to taki facet, z którym dyskusja mogłaby się toczyć i toczyć bez uszczerbku dla żadnej ze stron. M.

Inteligencja jest niezwykle pociągająca. Kiedy mężczyzna ma coś do powiedzenia, to mogłabym go słuchać i słuchać - nie zasypiając ;) Zresztą robi to na mnie wrażenie i pragnę więcej rozmawiać z danym osobnikiem. Inteligencja ciągnie cię do drugiego człowieka. Pozwala rozwijać siebie i swoją ambicję. Bo facet nie może być dużo mądrzejszy ode mnie ;) S.


OTWARTY i TOWARZYSKI

Czułabym się bardzo źle, gdybym przyprowadziła mojego nowego chłopaka na spotkanie z moimi przyjaciółmi i on nie odezwałby się do nich ani słowem, nie próbowałby się z nimi zintegrować, poznać ich i siedziałby cały czas samotny i naburmuszony. Wychodzę z założenia, że do ludzi trzeba podchodzić z uśmiechem, uprzejmością i dużą ilością dobrych chęci. Chęci na rozmowę, poznanie się i tak dalej. M.

Tak, ja też wolę kiedy po spotkaniu moi znajomi mówią "Ale fajny koleś, weź go ze sobą następnym razem". Czuję się znacznie lepiej, kiedy facet potrafi porozumieć się z moimi znajomymi. Mężczyzna musi mieć chęć. Rozumiem, kiedy jest domatorem czy outsiderem, ale przynajmniej powinien spróbować. Nienawidzę facetów nastawionych na "nie". Towarzyski partner to ogromna radość. S.





Ale pamiętajcie, drodzy panowie...


Nie ma ideałów i nigdy nie jest tak, że wszyscy nas lubią albo nie lubi nas nikt. Każdy z nas ma gdzieś swoją drugą połówkę i można przebierać ile się chce, albo przez długi czas być samemu, a przeznaczenie i tak was kiedyś dopadnie. I tego wam życzymy.


niedziela, 14 lipca 2013

Pesymizm pozwala oszczędzić sobie rozczarowań.

Nie jestem pesymistką. Nie jest mi z tym źle, ale niestety to czasem nieźle daje popalić.
Bo powiedzmy sobie szczerze, ludzie i sytuacje bardzo często nie spełniają naszych oczekiwań, Zawodzą. Rozczarowują. Jest nam wtedy źle, smutno, całkowicie nieprzyjemnie. Więc ogólnie rzecz biorąc, jeśli jesteśmy pesymistami to nas to, aż tak nie zaskakuje i może trochę mniej rani. Bo spodziewamy się tego. Pesymiści przewidują.




Kiedy poznajemy nową osobę, liczy się pierwsze wrażenie. Potem, w zależności od tego jakie mamy nastawienie do życia i innych ludzi, myślimy sobie różne rzeczy.
Optymista pomyśli sobie "O ALE FAJNIE, nowa znajomość, na pewno to fajna osoba", realista "o, człowiek, ciekawe czy on też sra", a pesymista "o nie, znowu trzeba uważać". Może generalizuje i trochę wyolbrzymiam. Ale błagam. W obecnych czasach znaleźć prawdziwego optymistę to jakiś cud. Większość za Housem twierdzi, że wszyscy kłamią, a już tak z autopsji wiedzą, że ludzie są głupi. Krzywdzą się, ściągają jak najniżej, demoralizują, niszczą. To sprowadza nas często do rozczarowania. Więc logiczny wniosek z tego jest taki, że im lepiej myślimy o ludziach, tym większego kopa w dupę możemy zarobić. To tak paradoksalnie okrutne, że można się załamać. Bo załóżmy, że masz taką osobę, z którą masz już dość głęboką relację, przyjacielską, w miarę ufasz człowiekowi, rozmawiacie, spotykacie się, czujesz potrzebę drugiej osoby do obcowania z Tobą. Jest fajnie, wkręcasz się, przestajesz uważać, coraz bardziej się otwierasz, odkrywasz, pozwalasz sobie na swobodę przy danej osobie. Nie boisz się przy niej płakać, śmiać się, spać. Słuchacie się. A potem dzieje się coś, tak z pozoru zwyczajnego, co sprawia, że już przyjaciel, już nie obcy człowiek, jakoś przestaje cię potrzebować. Może nie chce się do tego przyznać, ale czujesz to instynktownie. I najpierw się wściekamy. Naturalna reakcja. Potem zalewa nas fala rozczarowania. Wnętrze naszej głowy jest jednym wielkim wotdefakiem. To hartuje nasze uczucia i uodparnia nas na drugiego człowieka. I dam tu takie epickie porównanie. Jak kopniemy psa, to za pierwszym razem się zdziwi, zasmuci ale wróci. Jak kopniemy go drugi raz to wróci, z przywiązania, miłości. Ale kiedy kopniemy go znów, to już nie wróci. Jak nie wróci to pół biedy. Może jeszcze ugryźć.
Tak się niszczy ludzi. Identycznie. Człowiek raz kopnięty jeszcze ok, ale za którymś razem zwyczajnie się nie otworzy, nie pozwoli nikomu do siebie dotrzeć, a wręcz może "ugryźć". 


Rozczarowanie działa bardzo negatywnie. Ja wszystko rozumiem, że czasem inaczej się nie da, że trzeba dla czyjegoś dobra. Ale większość ludzi robi to od tak. A skrzywdzę se kogoś, bo mogę, bo mam władzę.
Tak to kolejne bardzo ciekawe zagadnienie- władza. Czasem dajemy drugiemu człowiekowi taką władzę nad sobą, że zwyczajnie nie da się wyjść z tego cało. I tutaj kolejny wniosek. Pesymiści mają odrobinę lepiej. Oni z góry zakładają, że coś nie pójdzie dobrze.
Dość o ludzkich rozczarowaniach, bo o tym można by książkę napisać. Do władzy jeszcze wrócę kiedyś, bo to temat na oddzielny post.


Teraz może coś o złośliwości rzeczy martwych. Sytuacje, zdarzenia, które nas zawodzą, nie idą po naszej myśli. Sądzę, że pesymizm też bierze się z tego, że coś nam nie wychodzi i potem nie chcemy znów przeżywać, aż takiego rozczarowania. Ogólnie to jest transakcja wiązana. Rozczarowanie rodzi pesymizm, pesymizm ułatwia przeżywanie rozczarowania.



No i przychodzi co do czego, trzeba coś zrobić, podjąć jakąś decyzję, postąpić jakoś konkretnie. I człowiek się boi. Zwyczajny, zwierzęcy, pierwotny lęk. Każdy z nas się boi.
I to całkowicie zrozumiałe. Raz się sparzymy i już nie pchamy rąk tam, gdzie nie trzeba.


Biorąc pod uwagę to wszystko co napisałam, można by pomyśleć, że lepiej być pesymistą. Ale co to za frajda? Pesymiści się zwyczajnie boją. A jak to mądrzy ludzie mówią, nie ma ryzyka, nie ma zabawy.
Ja nie mówię, żeby specjalnie pchać się w przegrane sprawy. No bo nie ma sensu, chyba, że lubimy sobie dobrze pocierpieć (Ja osobiście wolę jednak dobrze zjeść). Ale nie możemy się zamknąć w czterech ścianach i do nikogo się nie odzywać, bo może przypadkiem ktoś nas zrani.
Wyznaję zasadę umiarkowanego optymizmu i zdecydowanego uczenia się na własnych i cudzych błędach. Warto czasem dać drugiemu człowiekowi trochę więcej uczucia, a nuż wydarzy się coś fajnego. Może coś zyskamy. Trzeba szukać złotego środka. Może i większość populacji kłamie, ale czasem trafimy na ten setny procent ludzi, którzy są wartościowi. I nie warto tego przegapić.
Bo ludzi, którzy mają w sobie 20% człowieka w człowieku jest pełno, a takiego, który miałby w sobie 100%, to ze świecą szukać. 

Wniosek. Trzeba kupić dużo świeczek.



niedziela, 7 lipca 2013

Nie żyj złudzeniami


My dziewczyny za dużo myślimy o facetach. Jedna z nas więcej, druga mniej, ale wszystkie mamy zwyczaj analizować to, co się dzieje dookoła nas, wałkować temat piętnaście razy ze wszystkimi przyjaciółkami i zastanawiać się "co to znaczy". Większość z nas ma potrzebę dzielenia się swoimi przemyśleniami z najbliższymi koleżankami. Czy kolegami, bo w przyjaźń damsko-męską osobiście mocno wierzę.




Wszystko jest w porządku, dopóki nie zaczynamy przewartościowywać tego, co się stało. Dopóki nie szukamy dziury w całym, wejścia oknem i nie próbujemy znaleźć logiki w czymś, czego nie ma. Najczęściej dotyka to dziewczyny, które są niepewne siebie, które bardzo szybko się angażują lub które nie mają szczęścia w miłości. Te są najbardziej podatne na wszelkie gesty, aluzje, spojrzenia. Szczególnie, jeśli dużo czytają, oglądają dużo filmów i dużo marzą. 

Jeśli zauważasz u siebie ten problem - nie martw się, ja też go miałam! A jeśli jesteś mężczyzną - spokojnie. Wam też się to zdarza. 

Rzucę wam trochę wyolbrzymiony przykład:

Spotkanie - Fakty: samotna dziewczyna jadąc do szkoły spotyka przystojnego chłopaka w autobusie, on do niej zagaduje, rozmawiają, potem on wychodzi

Chłopak: jechałem tym autobusem pierwszy i ostatni raz w życiu - nie jestem stąd; nie jestem nieśmiały; dziewczyna na przeciwko miała interesującą książkę w ręce, o którą chciałem zapytać, mi się nudziło, bo nie wziąłem z domu słuchawek i swojej książki; a w dodatku ona wydawała się miła - przyjemnie było pogadać

Dziewczyna: jakiś fajny chłopak zerkał na mnie cały czas, aż w końcu odważył się podejść i zagadać, wymyślając byle powód (książka), by nawiązać ze mną kontakt; to było niezwykłe, wyjątkowe, a jeszcze tak ładnie wtedy wyglądałam! ale potem musiał wysiadać i niestety zapomniał zapytać o mój numer - pewnie się zestresował sytuacją, więc na pewno będzie mnie szukał!

Zakończenie historii - Fakty: nie widzieli się i nie rozmawiali ze sobą od czasu tamtego spotkania; żadnego sygnału, znaku życia, nic 

Chłopak: nie myślę o tym; fajna sytuacja i tyle; jestem już 300km poza tym miastem

Dziewczyna: dlaczego on mnie nie szuka? może jak będę jeździć tym autobusem, to go w końcu znowu spotkam; zaproszę go wtedy na kawę, a może on mnie; ciekawe, czy będzie mnie pamiętał. wreszcie zagadał ktoś do mnie, i gdzie on się podział?

Co rano przed lustrem myślenie - muszę wyglądać dobrze, bo może go spotkam. Obowiązkowo książka w ręce, i wciąż ta nadzieja, że wpadnie na tajemniczego chłopaka. I zawód każdego ranka, gdy chłopak się nie pojawia. I jeszcze większy, gdy gdzieś mignie mężczyzna podobny do tego, który nas zauroczył.


Kochane dziewczyny. I tu uprzedzam od razu - ten tekst też może się wydać wyolbrzymiony, bo nagromadziłam wszystkie te nieprzyjemne rzeczy i uczucia, które się u nas pojawiają.

Samotność i nieszczęśliwe miłości są straszne. Bolą, ciężko je przeżyć. Myśli wracają, wspomnienia kołują się w głowie, odbijają echem w naszej podświadomości. Cierpimy, płaczemy, myślimy, werbalizujemy to, co nas boli i dręczy. Nie możemy się opędzić od naszych demonów, które cały czas nas nawiedzają i nie pozwalają iść dalej. Ja wiem. Wiem, bo też to przeżywałam. 

Wiem, że gdy taki mamy okres każdy facet, który na nas spojrzy może być "tym jedynym". Że każde spojrzenie wydaje się być wyjątkowe, każda sytuacja - jedyna w swoim rodzaju i każdy uśmiech znaczący. Że patrzymy na mężczyzn przez pryzmat tego, czy mogłybyśmy mieć u niego szanse i czy on mógłby dać nam to, czego potrzebujemy. 

Wiem też, że nie raz i nie dwa byłyście na siebie złe przez to, że tak myślicie. Że nie możecie iść na imprezę bez pomyślenia "a może tym razem ktoś się trafi". Że idziecie ulicą i przyglądacie się facetom. Wiem, że nie raz i nie dwa słyszałyście od znajomych "czekaj", "wyluzuj", "spokojnie", "miłość przyjdzie w swoim czasie", "w odpowiednim, niespodziewanym momencie", "przestań szukać a znajdziesz" i tak dalej. I to strasznie irytujące, bo to tak jak "nie myśl". I myślimy o tym, by nie myśleć o czymś. 

Wiem też, że w pewnym momencie wasi przyjaciele wyglądają tak:


Nie dziwię się. Ja tak wyglądałam słuchając niektórych zwierzeń i moi przyjaciele też wyglądali, słuchając mnie. Każdemu się zdarza. 

Jesteś ładną, inteligentną i sympatyczną dziewczyną. Na pewno jesteś, skoro to czytasz. Albo jesteś dobrym, zadbanym facetem. Myślisz sobie - co jest ze mną nie tak? Jestem gruby, brzydki, głupi? Czemu nikomu się nie podobam? Czemu nikogo nie mam? Czemu ona mnie nie chce?

Ostatnio bardzo dużo spotykam się z ludźmi, ciągle gdzieś chodzę i właściwie w domu jestem tylko na spanie lub jedzenie. I gdy tak obracam się w różnych towarzystwach i poznaję nowe osoby... I widzę dwa przypadki.

Moje koleżanki są fantastyczne. Dziewczyny z mojego otoczenia są w większości szczuplutkie, mają śliczne włosy i miły uśmiech. Bardzo zadbane, schludne, ładnie się ubierają. Są przyjemne, towarzyskie i mądre. Naprawdę! I często nieszczęśliwie zakochane w facetach, którzy albo mieszają im w głowach, albo są niewarci ich zainteresowania. One się dołują i szukają winy w sobie, w swoim ciele i w charakterze. Szukają błędów w postępowaniu. Nie widzą tego, że ci faceci to tak naprawdę idioci - ludzie, którzy uwielbiają imprezować, dla których ważne jest to, by mieć na butach odpowiedni znaczek i którzy mają masę dziewczyn wokół siebie. Faceci, którzy nie ustąpią stojącej dziewczynie miejsca ani nie przepuszczą jej w drzwiach. Za to będą siarczyście kląć i pić do nieprzytomności, bo to przecież fajne. Ale one zabiegają o nich - dzwonią, piszą, proszą się o uwagę. A oni czasem ją poświęcą, czasem nie. A już rzadko kiedy z własnej woli. I takie dziewczyny są zajęte bieganiem za takimi idiotami.

Zastanów się - czy twój wybranek właśnie taki nie jest?


 Z drugiej strony są mężczyźni. Ostatnio poznałam wielu takich, którzy są zupełnym przeciwieństwem osobników opisanych powyżej - dżentelmeni, uprzejmi, sympatyczni. Do porozmawiania, do potańczenia. Uśmiechną się do ciebie miło, zapytają, jak minął dzień. I są zakochani w dziewczynach-księżniczkach ("zrób to, przynieś tamto, NO SZYBCIEJ!"), w dziewczynach-idiotkach, dziewczynach, które są puszczalskie lub po prostu są koszmarnymi sukami. Widząc tych chłopaków naprawdę czuję, jak bardzo oni cierpią - bo oni są w stanie dziewczynie rzucić wszystko do stóp, a one nie chcą tego, bo wolą szaleć (choć mają oczywiście do tego prawo). Jednak to całe zło polega na tym, że one nie powiedzą wprost - nie, daj mi spokój, nie chcę z tobą się umawiać. One korzystają z tego, co ci zakochani faceci im dają. I wykorzystują ich, łamiąc im serca. I oni potem boją się zagadywać do fajnych dziewczyn.

Moja rada? Nie wkręcaj się w swoje przemyślenia. Jeśli się boisz, jeśli ci przykro - powiedz, ale nie zaczynaj gadać. Nie rozwlekaj tego, nie męcz innych, nie męcz SAMEGO SIEBIE. Im więcej mówisz, tym trudniej ci zapomnieć i tym gorzej idzie ci i tak powolny proces "moving on". Opieraj się na faktach, nie na tym, co myślisz, że druga osoba pomyślała lub poczuła. Ty wiesz tylko, co się wydarzyło i jak to wyglądało z twojej strony. Ale nie doszukuj się szczegółów. One zwykle są błędnie interpretowane. Nie dawaj sobą pomiatać. Szanuj swój czas i swoich przyjaciół. Nigdy nie poświęcaj całego siebie dla drugiej osoby - i to już rada a propo kogokolwiek, także przyjaciół. Bo gdy taka osoba odejdzie, zostajesz z niczym. Miej tajemnice. Umiej powiedzieć asertywne "stop". Walcz, ale umiej odejść. Nie bój się, że "nic lepszego" nie ma. Będzie. Pewnego dnia pojawi się odpowiednia osoba i mogę ci to zagwarantować. I może się to stać dziś i jutro, a może za dwa miesiące. Nie unikaj ludzi, nie ograniczaj się. Uśmiechaj się i bądź otwarty na nowe znajomości. Nie unikaj spotkań w grupach. 

Nie szukaj winy w sobie. Tak zawsze było, że wybijają się ci, którzy najgłośniej krzyczą. Ale czy tego właśnie chcesz? Ci, którzy nie krzyczą to nie jest szara, nic niewarta masa. Tam są też kolorowe, cudowne jednostki. Ty jesteś jedną z nich.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...