sobota, 23 lutego 2013

Co za dużo to niezdrowo!


Dzisiaj będzie o umiarze. Bo co by było gdyby umiaru nie było ?!
Chaos by był proszę państwa. Bez umiaru ludzie leżeliby pokotem na chodnikach, wszyscy by kradli, pracowali 24 h/dobę, jedli słodycze do wymiotów. No więc mamy w naszym cudownym organizmie coś takiego jak umiar. To tak jakby bariera, która mówi nam "dość".



W jakich sytuacjach potrzebna nam jest ta zapora? Przeważnie w każdej, kilka postaram się pokazać, jakoś zanalizować dlaczego inni mogą więcej niż inni.

Zacznijmy może od teraz bardzo topowego tematu. Alkohol.


Powiedzmy sobie szczerze, że teraz alkohol jest ogólnodostępny, czy dla 13 , 14 czy dla 18-latków. Nie chcę nikogo obrażać, ale widzę, iż coraz młodsze osoby sięgają po procenty. No i umiaru to w tym nie ma. "Młodziaki" piją dopóki nie wylądują przy muszli klozetowej, a czasem jeszcze dłużej. Nie powinni tego robić, bo to zabija szare komórki i głupieją. Ale chyba nie są tego świadomi. Teraz jak na jakiejkolwiek imprezie nie ma alkoholu, wszyscy są zawiedzeni. Zabawa nie ma wtedy dla nich sensu. Umiar jest tu bardzo potrzebny, żeby nie zrobić sobie wstydu oraz nie zepsuć imprezy współbiesiadnikom. Oczywiście na wszystko jest czas. Masz już swoje lata - pijesz. Ale to nie jest tak, że dorywasz się do butelki i nie możesz się oderwać. Spokojnie. Jedni mogą wypić więcej, inni mniej. Trzeba znać swoją GRANICĘ. A najlepiej jeśli już się do niej zbliżamy to zwolnić. Ale ja wiem, że szacunek do siebie to słaby argument kiedy urywa się film. UMIAR. Zdecydowanie. Bo możemy potem bardzo gorzko czegoś żałować. A nie warto.


"Zakaz spożywania alkoholu przez dzieci i młodzież jest jak najbardziej wskazany. Psychologowie i lekarze apelują, że nawet niewielkie ilości alkoholu, niegroźne dla dorosłych osób, mogą uszkadzać procesy rozwojowe wśród dzieci i młodzieży. Dotyczy to nie tylko rozwoju biologicznego, ale również procesów związanych z uczeniem się, myśleniem i zapamiętywaniem. Zatruwanie młodego organizmu alkoholem przynosi również ogromne skutki psychologiczne."

http://www.ochoroba.pl


Ja nie mówię, że nie wolno pić i tak dalej. Ja tylko stwierdzam fakt. Nie można pić aż do "porzygu". Nikt z nas nie jest przecież święty ;)

Kolejna sytuacja wymagająca umiaru. Przynajmniej w moim przypadku :) Słodycze!


Weźmy na tapetę naszą przyjaciółkę czekoladę. Ile kostek zjadacie? 3-4? Ja znam ludzi, którzy spokojnie mogą zjeść całą tabliczke. Bez żadnego problemu! Sama należę do tego grona. Ale zaraz pojawia się to cudowne/koszmarne ograniczenie. Szepcze "ooo cała tabliczka, pójdzie w pływaki*". No i odechciewa się całej tabliczki. Bo wyobraźmy sobie, że bariery nie ma. Wszyscy byliby zmodyfikowanymi potworami, ważącymi 200 kg!
Niektórzy mogą jeść słodycze tonami i nie tyją, ale niestety my zwykli śmiertelnicy tyjemy. Więc błogosławieństwo UMIAROWI! 

"Co nas czeka?
Każdy doskonale zna skutki przejedzenia: uczucie przepełnionego żołądka, mdłości, czasem zgaga. Jeśli przesadzimy z ilością słodyczy, tłuszczów, alkoholu, mogą dołączyć bóle brzucha, wymioty, podrażnienie wątroby i woreczka żółciowego."

http://vitalia.pl

mniam xD
*pływaki = boczki

Przejdzmy dalej. Do trochę innego rodzaju słodyczy! Takiej, którą też możemy się "zatruć".


Jestem za wszelkimi przejawami miłości czy uwielbienia. Ale z umiarem ;) Sama jestem zakochana, ale w miejscach publicznych staram się powstrzymywać od nadmiernych przejawów uczuć. Znacie motyw, kiedy jakaś para jedzie autobusem i dosłownie przed waszym nosem wymienia się płynami? Tak, chyba każdy to przeżył. Nie chcę wyjść na starą zrzędę, ale niektórych rzeczy w miejscach publicznych możemy innym oszczędzić. Jeden przykład. Osoba, która patrzy może właśnie straciła miłość życia i zacznie płakać patrząc na całujących się delikwentów. Mało komfortowa sytuacja, prawda?

Albo ludzie, którzy non stop mówią takim bardzo przesłodzonym głosem. Aż ma się ochotę wykrzyczeć im w twarz "RZYGAM TĘCZĄ". No bo naprawdę ludzie, co za dużo to nie zdrowo. Można niechcący zarobić słowa krytyki, czy nawet jakąś kłótnię. Bo ktoś nie wytrzyma i wybuchnie. 

Dalej... Dość ważna kwestia. Słowa.
Tutaj radziłabym najbardziej uważać. To co mówimy, nie zawsze da się cofnąć.
Trzeba wiedzieć kiedy dać spokój i zamilknąć. Bo co być chamem, czy mówić nieprzyjemne rzeczy. Pod wpływem alkoholu, gniewu, zmęczenia mówimy czasem głupoty, które mogą zrobić komuś krzywdę. Nie robimy tego w tym celu ale tak... jakoś wychodzi. No to niech nie wychodzi. Bo reakcją tej drugiej osoby będzie "aha, spoko" i cisza. A to jest najgorsze. Niestety są różne temperamenty  (mam zamiar kiedyś zrobic o tym post), a co za tym idzie ludzie różnie odbierają, że nazwę to "umiarem słów". Ja nie obrażę się za  niekonstruktywną krytykę, ale może druga osoba jest bardzo wrażliwa na tym punkcie. Umiar łaczy się tu trochę z empatią. Pomyślmy zanim zjedziemy przyjaciółkę, bo może ma dziś kiepski dzień. Z autopsji wiem jak niekorzystne są skutki nie powściągnięcia języka...


Bo niechcący spadniemy w przepaść z której już nikt nas nie wyciągnie.





Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękujemy za wszystkie komentarze!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...