niedziela, 6 stycznia 2013

Jak znaleźć szczęście?

NA POCZĄTEK: Dziękujemy za tyle odwiedzin i kliknięć "lubię to"! Jest nam straszliwie miło, że nas czytacie! Mamy nadzieję, że będzie was coraz więcej. <3 I ponownie - zapraszamy was do dyskusji w komentarzach. :)

Zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak to się dzieje, że znamy osoby, którym zawsze wszystko się udaje? Które mają cudowne życie i cudownych ludzi wokół siebie? Które mają pozytywne podejście do świata i fajnie spędzają czas? Widząc człowieka, mającego tyle szczęścia, zastanawiamy się: dlaczego ja tak nie mam? Dlaczego mam ciągle kiepski humor, mało znajomych, dlaczego siedzę cały czas w domu i nic nie robię? 

Ja wam teraz na te pytania odpowiem. 

Spójrzcie na te osoby. Przyjrzyjcie się im. Są pełne życia, radosne, wiecznie uśmiechnięte. Wdzięczne za to, co mają. Cieszące się każdą chwilą, która jest im dana. Są też bardzo pewne siebie i nie przejmują się krytyką. 


Zazdrośnicy często odbierają je jako osoby zadufane w sobie i zarozumiałe, które otrzymują od życia za dużo. Czasem nawet pada argument: on/ona jest taki głupi, taki brzydki, taki beznadziejny, dlaczego ma więc lepiej niż ja? 


Zakładają wtedy, że nikt nie zasługuje na szczęście, prócz ich samych. Bo oni są przecież idealni, wspaniali i w ogóle jak ktoś śmie mieć więcej szczęścia od nich...




Kluczem do tego, by zacząć korzystać z życia w pełni, mieć więcej szczęścia i lepiej się czuć jest miłość. Miłość do samego siebie, do tego, co się ma, do ludzi wokół i do własnych doświadczeń. Miłość także do tych, którym powodzi się lepiej od was. Wdzięczność, że macie gdzie mieszkać, że macie co jeść i pić, że macie pieniądze, by móc kupić sobie nowe ubrania albo iść na kawę. 

To się wydaje banalne, ale pomyślcie, tak serio pomyślcie: czy mając swój własny pokój, lub nawet pokój dzielony z rodzeństwem, chcielibyście się teraz przeprowadzić do kawalerki, w której wszyscy siedzieliby w jednym pokoju? Albo, czy ktoś mieszkający w takiej kawalerce chciałby mieć jeszcze mniejsze mieszkanie? A może wszyscy wolelibyście mieszkać na ulicy? W mieszkaniu macie ciepło, macie bieżącą wodę, toaletę. Nie kapie wam na głowy. Macie swoje rzeczy. Macie gdzie się spotykać z rodziną, przyjaciółmi, gdzie spać i się uczyć. Pomyślcie o tym - naprawdę mogło być o wiele gorzej. Ja zawsze odrzucałam to od siebie myśląc "Nie pociesza mnie to, że ktoś ma ode mnie gorzej". Ale tu nie o to chodzi, że inni mają gorzej, tylko o to, że ja mam dobrze. Naprawdę dobrze. Więc nie ma na co narzekać.

Narzekając bez powodu zabijamy dobre uczucia. A bez dobrych uczuć, w naszym wnętrzu zbiera się coraz więcej jadu, który zatruwa całe nasze ciało. I ciężko się go pozbyć. Ale jad jest łatwy. Nie wymaga żadnej pracy, żadnego wysiłku. A gdy tak obgadamy kogoś, wydaje nam się, że uszło z nas powietrze. Że już jest ok. Nic bardziej mylnego. 

Bo wiecie, to jest tak, że te negatywne emocje namnażają się w nas z każdą chwilą. Gromadzimy w sobie to wszystko, stajemy się zgorzkniali, wiecznie niezadowoleni, cyniczni, złośliwi. Dodatkowo: wcześniej się z tym stwierdzeniem nie zgadzałam, ale teraz myślę, że jest w nim dużo prawdy - ludzie sarkastyczni to często ludzie, którzy cierpią. Choć wydaje mi się, że rzadko kiedy oni sami to widzą. Cierpią, bo mają w swoim życiu mało szczęścia.

Widząc czyjeś szczęście zazdrościmy go i szukamy wad, zamiast cieszyć się razem z tą osobą. 

Radość z czyjejś radości jest zawsze cudowna. Tylko, że my często ograniczamy takie chwile do tych, w których to MY sprawimy drugiej osobie radość. Wtedy jest się łatwo cieszyć. Trudniej, gdy tej osoby nie znamy. Bo pojawia nam się w głowie myśl "Dlaczego nie jestem na jego miejscu?". Myśl, która wyżera w nas wielką dziurę, przez którą ulatuje cała miłość, radość i wdzięczność. 


Dlaczego pozbawiamy się uczucia szczęścia i dręczymy się zazdrością i żalem? Przecież to nie sprawi, że będziemy mieć w życiu lepiej. Ani nie zepsuje życia nikomu innemu. To niszczy tylko nas.  W pewnym momencie dojdzie do tego, że nic już w nas nie zostanie. Będzie tylko pustka. 



Jeśli jesteście samotni, jeśli nie macie drugiej połówki - jak chcecie ją znaleźć, jeśli jesteście przepełnieni złością, smutkiem, zazdrością i zawiścią? Jak chcecie znaleźć dobrych znajomych, dobrych przyjaciół? Jak chcecie wywoływać w ludziach pozytywne reakcje? Jak możecie oczekiwać miłości od innych, skoro wy ich nie kochacie? I co najgorsze, nie kochacie samych siebie?

Wydaje wam się to trudne - zmiana nastawienia do życia i do siebie samego. Bo przecież jest beznadziejnie - jesteśmy sami, brakuje nam przyjaciół, mamy mały pokój, w brzydkiej dzielnicy albo na jakimś zadupiu, skąd wszędzie daleko. Nie mamy pieniędzy, by mieć wszystko, co chcemy. Kłócimy się z rodzicami, kiepsko nam idzie w szkole. A w dodatku mamy okropne włosy, brzydką cerę, jesteśmy grubi, za niscy, za wysocy, nie podobają nam się nasze nogi, dłonie, biust, brzuch, klata czy cokolwiek innego. 

Czy ktoś z was próbował znaleźć w sobie i swoim życiu coś dobrego? Coś, co lubicie, coś, co was cieszy? Bo wady jest łatwo wymienić. A o zalety trzeba się postarać. 
Spróbujcie poszukać w sobie tego, co dobre. Dobre WEDŁUG WAS. I przypominajcie sobie o tym każdego dnia. Że macie ładne, zgrabne nogi, nawet jeśli macie za duży brzuch. Albo że macie piękne i krągłe usta, choć wasza cera pozostawia wiele do życzenia. Że mimo że dzielicie pokój z rodzeństwem, to na szczęście nie musicie go dzielić z nikim innym. Że może i pieniędzy za dużo nie macie, ale jest ich na tyle dużo, byście mogli czasem gdzieś wyjść czy coś kupić. 

A jeśli wyszukiwanie zalet w swoim życiu to dla was za mało... Zmieńcie wady w zalety. Macie problem z brzydką cerą? Znajdźcie na to sposób - w internecie, u dermatologa. Sami pokombinujcie. Nie podoba wam się wasza figura? Ćwiczcie, lub odstawcie słodycze. Brakuje wam pieniędzy? Idźcie do pracy. Denerwuje was dzielenie pokoju z bratem czy siostrą? Pomyślcie, czy nie da się czegoś zrobić, by nie było to tak męczące. Może podzielenie pokoju na pół? Może ustalcie, że jak słuchacie muzyki, to na słuchawkach? A gdy przychodzą znajomi do jednego z was, drugie wychodzi? Na wszystko da się znaleźć radę. 

Chcę wam napisać o jeszcze jednej, ważnej rzeczy, którą przeczytałam w książce poleconej przez wcześniej wspominanego już kolegę. Mianowicie mówię o "Sekrecie". Możecie też obejrzeć film, jest właściwie dokładnie taki sam, jak książka. Tam można znaleźć techniki pozytywnego myślenia i optymizmu. To, co mi się tam spodobało, to rozdział, w którym autorka przedstawia Wszechświat jako dżina, który na każdą naszą myśl odpowiada "Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem". Dodatkowo jest wspomniane tam, że Wszechświat ma swój "katalog". Swego rodzaju "menu", z którego sobie możemy wybrać to, czego pragniemy.  Wniosek z tego jest taki, że wszystko jest możliwe i możemy mieć cokolwiek tylko chcemy. Jednak nasze życzenia nie są odbierane dosłownie, tylko jest z nich wyłapywane najważniejsze słowo. W związku z tym, gdy mówimy "Nie chcę na obiad kurczaka" daje to taki sam efekt jak "Chcę na obiad kurczaka". Jeśli powtarzamy więc sobie cały czas: nie chcę tego i tamtego, boję się czegoś, coś mnie gnębi itp. - mamy gwarancję, że to wszystko się w naszym życiu pojawi. I pomyślcie nad tym - pewnie wiele razy wam się zdarzyła sytuacja, w której modliliście się, by się coś NIE STAŁO, i niestety - wydarzyło się to. Według tej książki jednak, gdybyście mocno uwierzyli, że wszystko będzie dobrze, tak by było. I ja po sobie widzę, że to jest prawda.Wiara i dobry nastrój czynią cuda.


Wystarczy raz powiedzieć sobie, czego się pragnie i mocno w to uwierzyć. Czuć to całym sobą, że to się naprawdę wydarzy. Tak jak kupujecie sobie bilet na koncert i wiecie, że na niego pójdziecie. To samo z waszymi życzeniami. I nie musicie się martwić o to, jak to dostaniecie. Wystarczy jedynie, że będziecie czuć się dobrze, będziecie pozytywnie nakręceni, radośni i uwierzycie, że wasze marzenia są w zasięgu ręki. 


To brzmi banalnie, ale radość to naprawdę klucz do szczęścia. Gdy czujemy się dobrze, inni ludzie też tak się czują w naszym towarzystwie. Spotyka nas więcej miłych rzeczy, widzimy świat w jaśniejszych barwach i potrafimy dostrzec w każdej sytuacji jakieś plusy.

Przestańcie więc myśleć o negatywach, o obawach. Odetnijcie się od waszych lęków i zacznijcie myśleć pozytywnie. Mówić otwarcie, o czym marzycie i czego chcecie. Nie przejmujcie się porażkami - dążcie do swojego celu z uśmiechem na twarzy. Sprawiajcie, by każdy dzień był tym najlepszym. Nie pozwalajcie sobie na smutne myśli, bo one do was wrócą ze zdwojoną siłą. I tylko one, bo ludzie odejdą. Za to całe dobro, które "wyprodukujecie" otrzymacie z powrotem bez efektów ubocznych. 

Myśląc o rzeczach pozytywnych, będziecie mieć coraz więcej energii do pracy i do działania. Będziecie mieć lepszy nastrój. Optymistycznie patrząc w przyszłość rzadziej będziecie się zawodzić, a ewentualne porażki zniesiecie łatwiej, niż pesymiści.

Ludzi pełnych energii, optymizmu i radości wszyscy lubią i jest im w życiu łatwiej. Ale te wszystkie pozytywne rzeczy muszą wychodzić od nas, z zewnątrz - z naszej miłości do innych, do świata i do samych siebie. Radości nie zapewnią nam weseli przyjaciele czy kochający rodzice, jeśli w środku jesteśmy zepsuci i zżerani przez zazdrość albo złość. To MY SAMI musimy się zmienić. Musimy wierzyć w siebie, w to, że nasze szczęście zależy od nas i że marzenia się naprawdę spełniają.


Musimy innym pomagać i czerpać z tego radość. Musimy się cieszyć cudzym szczęściem, szczególnie, gdy nie my je spowodowaliśmy.







Musimy cieszyć się z małych rzeczy i nie ignorować ich tylko dlatego, że nic nie zmieniają i nie są tym, o co nam chodziło.




Musimy umieć godzić się z naszymi niedoskonałościami albo próbować je zmieniać w zalety.









Korzystajmy z każdej chwili, jakby była naszą ostatnią!


Gwarantuję wam, że wasze życie momentalnie nabierze rumieńców. :)



8 komentarzy :

  1. och, znów się zgadzam!

    bardzo często spotykam się z pytaniami - co robisz, ze jesteś taka szczęśliwa, a ze spojrzenia pytająch aż strzelają oskarżenia "przecież masz tłuszczyk na biodrach, krzywe zęby, beznadziejną sprawność fizyczną, jesteś wredna".
    dla mnie najlepszym sposobem na odnalezienie szczęścia jest to - nie czekać. rzeczy, za którymi podążamy "przychodzą" do nas same, gdy przestaniemy je gonić. ktoś kiedyś porównywał pogoń za szczęściem do pułapki goniącej mysz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się z tym nie zgodzę - i tym razem nie dlatego, że jestem niecierpliwa i szybko tracę wiarę. Może i jest to racja, ale nie jest to rozwiązanie dla mnie. Bo choć wciąż nie mam cierpliwości, to wiary mam coraz więcej. Ale wierzę, że żeby to szczęście dostać, sama muszę je z siebie dać. Świat jest dla nas, wszystko jest dla ludzi. Bardzo mi się podoba ta idea zawarta w "Sekrecie" - optymizmu, radości. Naprawdę czuję się szczęśliwsza, więcej rzeczy idzie mi pomyślnie, doświadczam miłych rzeczy, co więcej - zauważam to, czego wcześniej nie zauważałam! A może się to nie zdarzało, bo patrzyłam pod nogi ze smętnym wyrazem twarzy. To, że ludzie się uśmiechają na ulicy do mnie, nawet zagadują! Są życzliwi, jak ich o coś zapytam. Nie mówiąc o znajomych bliższych i dalszych. Człowiek pozytywny jest pozytywnie odbierany przez innych. Więc i przez świat. To takie niesamowite.

      Usuń
    2. nie no, jasne! nie chodziło mi o to, żeby siąść wygodnie na dupsku i czekać na szczęście jak na zbawienie! oczywiście, że trzeba dać coś z siebie :D
      i zgodzę się z tym, że sam uśmiech uszczęśliwia, ludzie uśmiechnięci są szczęśliwsi i bardziej lubiani - wiele zależy od nastawienia! zresztą, kto chciałby zadawać się z wrednym mrukiem?

      oglądałaś "jestem na tak"? jeśli nie to obejrzyj. może życie zmieniło się na jeszcze lepsze od kiedy zaczęłam stosować zasadę zawartą w filmie! : )

      Usuń
    3. A, to w takim razie się zgadzamy ze sobą stuprocentowo. :D Bo tak to to fakt - jak coś ma się stać, to się stanie. Los sam nas znajdzie. :)

      Oglądałam, ale ze cztery lata temu... jeszcze za przyjaźni z Michałem, to on mi ten film polecił. :D a jak wiesz, za wielkim optymistą to on nie był... chyba więc obejrzę niedługo, żeby się zainspirować. :D

      Fajnie by było, gdybyśmy w ferie się mogły spotkać. i podyskutować o tym. :D

      Usuń
    4. Dokładnie :) Mi tylko chodziło o to, żeby nie myśleć uparcie, że trzeba gonić za szczęściem i niczym innym nie zaprzątać naszych myśli. przypominam, ze ja miłość znalazłam właśnie wtedy, gdy przestałam jej szukać i zajęłam się sobą :)

      Haha, "za wielkim optymistą to on nie był", uwielbiam Twoje eufemizmy <3

      jeśli chodzi o spotkanie z Tobą to - jestem na tak! :)

      Usuń
    5. Tak. Lepiej zamiast gonić za nim, po prostu czuć się dobrze i sprawiać sobie i innym radość. Wtedy to, co chcemy samo do nas przyjdzie. :3

      buahahahahaha :D

      Ty fundowałaś ostatnie spotkanie, więc tym razem ja stawiam - i w ferie zapraszam na kawę do Traffica :D

      Usuń
  2. Zgadzam się! Super artykuł, docenia chwilę, ceiszyć się spędzanym czasem z ludzmi, docenianie wszystkich nawet najmniejszych banałów.

    www.kaminskadorota.pl

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...