niedziela, 9 lutego 2014

Gdy zostajesz zdradzony

Bardzo zastanawiałam się nad formą tego tekstu. Jest to temat na tyle osobisty, że łatwo byłoby zrobić z tego pamiętnik. A tego nie chciałam. Wiedziałam jednak od początku, że muszę o tym tutaj napisać. Ta sytuacja mnie przyblokowała twórczo. Uznałam więc, że na podstawie własnych doświadczeń opiszę po prostu, co ludzie zdradzeni czują i co myślą. Teraz, gdy już całkowicie się z sytuacji wyleczyłam i się zdystansowałam jestem na to gotowa. :)

Zdrada.

Zdrada to jedno z najokrutniejszych kłamstw, jakich doświadczyłam w swoim życiu. Najokrutniejszych i najbardziej bolesnych, bo zdrada przekreśla nie jedną czy dwie, a wszystkie dobre chwile. To trucizna, która zatruwa wszystko to, co wydawało się cudowne. Zdrada uświadamia, że cała relacja od pewnego momentu była oparta na kłamstwie.  Że wszystko było bez znaczenia. Że osoba zdradzana była bez znaczenia. Że wszystkie uczucia, które osoba zdradzona gloryfikowała dla zdradzającego była niczym.

Zdrada nie jest tylko w związku. Choć wtedy oczywiście sprawa jest najpoważniejsza. Jednak gdy dwie osoby się ze sobą spotykają, budują coś razem, dbają o siebie, stają się sobie bliskie i chcą być jeszcze bliżej; gdy padają słowa, których nie da się odwrócić i których nie mówi się byle komu - w pewnym momencie przychodzi chwila wyłączności. Takie są zasady. A jeśli tej wyłączności nie ma, druga strona powinna o tym wiedzieć od początku. Jeśli nie wie, tkwi w kłamstwie. A ta druga osoba po prostu zdradza. Jej zaufanie, wiarę, nadzieję. I tak dalej.

Warto też zaznaczyć jedną rzecz. Każdy różnie takie sytuacje przeżywa. Krócej, dłużej. Intensywniej lub mniej. Kończy sprawę lepiej lub gorzej. Nikt wkoło tak naprawdę nie będzie w stanie zrozumieć, co się działo między dwoma osobami. I skali uczuć w danej relacji również nie pojmie. Proces "moving on" nie jest ani żałosny, ani dramatyczny - bez względu na to, jaki jest (pomijając ekstremalne sytuacje). Wymaga za to cierpliwości, dojrzałości i zrozumienia.

Zdrada upokarza kobietę - nie przed ludźmi, a przed samą sobą.

Dla osoby, która nigdy nie doświadczyła zdrady wydaje się to irracjonalne. Takie też było dla mojej mamy, która chciała mnie wesprzeć, ale gdy słyszała moje odpowiedzi po prostu opadały jej ręce i pytała, czy sama siebie słyszę. Słyszałam. I to było jeszcze gorsze, bo wiedziałam, że te myśli są głupie, ale nie mogłam nic poradzić.

Świadomość sytuacji sprawiła, że zaczęłam szukać powodów i winnych. Na początku sądziłam, że zdrada nastąpiła później. Miał miejsce wtedy pewien moment, który opatrzyłam etykietką „to dlatego wolał tamtą”. Ale wiedziałam, że wtedy dobrze postąpiłam, więc nie mogłam sobie nic zarzucić. I był tylko ból po tym, że on zniknął. Potem jednak dowiedziałam się, że spotykał się z tą drugą o wiele, wiele wcześniej. I zaczęłam myśleć. Bo wiedziałam, że to nie była wina tej sytuacji. A że wiem, że nie popełniłam żadnego błędu stwierdziłam, że wina jest we mnie.

Obwiniłam swoją naiwność, która jest jedną z moich największych wad. Obwiniłam swoją skłonność do dramatyzowania. Obwiniłam swoje nieidealne ciało, nie dość błyskotliwy humor, niewystarczająco ponętny charakter. Poszło wszystko po kolei. Przystopowałam dopiero, gdy zaczęło się to robić absurdalne. W mojej głowie zaczęły pojawiać się myśli, że byłam za mało czujna, że powinnam była go szpiegować, bardziej sprawdzać i kontrolować. Dałam mu wolną rękę, wierzyłam mu i ufałam. I to uznałam za błąd. Uznałam, że sama sobie byłam winna zdrady i sama na to pozwoliłam. I uznałam, że skoro zostałam zdradzona, to znaczy, że naprawdę muszę być nic niewarta. Ja jako dusza i wartość.

Zdrada na każde wspomnienie przykleja zdjęcie tej drugiej z podpisem „been there, done that”.

Zdradzona kobieta zaczyna widzieć to, co się działo, przez pryzmat tej drugiej. To są naprawdę obrzydliwe myśli. Wspomnienia, które swego czasu przywoływały uśmiech na twarzy zostały zniekształcone. Kobieta przypomina sobie te wszystkie piękne chwile. Pocałunki – te pierwsze, te zwykłe, te wyjątkowe. Objęcia pełne uczucia i radości. Drobne gesty, które potrafiły mieć w sobie więcej erotyzmu i zmysłowości, niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. Przywoływały na twarz uśmiech, który szybko ścierała myśl, że jego usta wcześniej były całowane przez inną kobietę, że jego dłonie tak samo łapczywie pożerały jej ciało a do jej ucha szeptane były te same słowa. 

Gdy odkrywa się kolejne karty i dodatkowo ma się pomocnika w postaci tej drugiej kobiety łatwo można powiązać fakty. Gdy jednej mówił, że szedł do pracy, spotykał się z drugą. Potem drugiej mówił, że był na piwie, a spotykał się z pierwszą. Wieczorem każda dostawała swoją bajeczkę na dobranoc. Potem wychodzą różne ciekawe kwiatki. Na przykład, że jedna impreza była w dwóch terminach. I że piwo z kumplami było pite z jedną, albo z drugą kobietą. Albo trzecią.

Ale najgorsza jest taka totalna nieświadomość. Taka przykładowo, że ta zdradzona kobieta odprowadza po radosnym spotkaniu swojego mężczyznę do drzwi, dostaje pożegnalny pocałunek i wraca do swoich codziennych czynności, a w jej głowie cały czas kołaczą się przepełnione ciepłymi uczuciami myśli o owym facecie. A ten facet w tym samym czasie już zabawia się z inną. I ta kobieta o niczym nie ma pojęcia. I się cieszy.

Zdrada sprawia, że wszystko przestaje być realne i wiarygodne.

Gdy dowiedziałam się już tak ostatecznie, oficjalnie o tym, że zostałam zdradzona, a właściwie, że to ze mną zdradzano, nadeszła pustka. Zdradzona kobieta po prostu nie wie, co ma myśleć. Gdy dowiaduje się o tym fakcie przypadkiem, gdy uświadamia sobie, że totalnie nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo i jak prędko podeptano to, co dla niej było tak ogromnie ważne, jest to dla niej tak duży szok, że przestaje wiedzieć, co się dzieje. To naprawdę dziwne uczucie. Ma wrażenie, że zdrada nie miała miejsca i że to w ogóle niemożliwe.

Zdrada sprawiła, że czułam się rozdarta. Nie wiedziałam, co czułam do tego mężczyzny. Czy byłam wściekła, rozżalona, czy za nim tęskniłam. Te uczucia w nienormalny sposób mieszały się ze sobą, powodując jeszcze większy mętlik. Sama nie wiedziałam, czy chciałam, by wrócił, czy ja chciałam wrócić. Czy był dla mnie ważny i czy ja kiedykolwiek byłam ważna dla niego. Na pytanie, czy mi na nim zależało, nie odpowiadałam. Nie umiałam. A przecież taka wygadana ze mnie dziewczyna. Zdrada przewraca świat do góry nogami.

Ta sytuacja sprawiła, że zaczęłam być podejrzliwa. Życie nieraz mi pokazało, że nie powinnam wierzyć tak bardzo wszystkim wkoło - jednak dopiero teraz, gdy właściwie dostałam po twarzy od rzeczywistości, zorientowałam się, że NAPRAWDĘ nie powinnam tak robić. Ale to jest słabe. Bo teraz na każdego mężczyznę okazującego mi zainteresowanie patrzę mając gdzieś z tyłu głowy myśl - czy gdzieśtam nie ma tej drugiej kobiety?
Znam dziewczynę, która również kiedyś była zdradzona. Pewnego dnia chłopak, z którym się od jakiegoś czasu spotykała powiedział jej coś niepokojącego. I ona powiedziała mi: „Nie wiem, co chce mi wyznać. Jak dla mnie, może być alkoholikiem, złodziejem albo schizofrenikiem, wszystko przeżyję – byleby to nie była inna kobieta, bo go zamorduję.” 
Ta niepewność nie przemija. I to jest naprawdę słabe - bo dziewczyna wcale takiej zazdrości nie chce. Wcale nie chce czuć potrzeby kontrolowania partnera. Nie ma ochoty znowu zmagać się z często irracjonalną myślą, że gdzieś jest jakaś druga kobieta. Ale to wraca, jak echo.

Tu rozmowa z inną zdradzoną dziewczyną przyniosła kolejny wniosek – że zdrada to nie ból po tym, co było, ale strach przed tym, co będzie.

W ogóle to smutne - bo podczas przeżywania swojej sytuacji zauważyłam, jak wiele dziewczyn wokół mnie było w takiej samej.

I co dalej?

Teraz i ten mężczyzna, i ta sytuacja, są za mną. Czułam się dostatecznie silna i zdystansowana, by to skonfrontować z nim. Byłam wściekła i rozdygotana jednocześnie, ale kontrolowałam się. Powiedziałam to, co chciałam. To mnie cieszy. On nie zaskoczył mnie swoim zachowaniem - wręcz nawet mnie rozbawił. Jest totalnie nieświadomy tego, co zrobił, a ja uznałam, że nie będę go uświadamiać. I że już mam naprawdę dość tej sytuacji. Wstałam, trzasnęłam drzwiami i tak zakończyłam kontakt z owym mężczyzną. :)

Wiem dobrze, że nie ponoszę odpowiedzialności za to, że zdradził i kłamał. Wiem, że to nie świadczy źle o mnie i wiem, że nie wszyscy mężczyźni tacy są. Wiem, że to jego wina. I teraz naprawdę jestem tego świadoma. Wiem, że nie ma ŻADNEGO usprawiedliwienia dla zdrady. I takich rzeczy nie można bagatelizować. To była sytuacja dla mnie bardzo trudna, ale czuję, że wyszłam z niej z podniesioną głową - silniejsza i szczęśliwsza. Ze świadomością, że dałam sobie kolejny raz radę i dużo mnie to nauczyło. I że mam cudownych przyjaciół, na których naprawdę mogę liczyć. Nie wiem, jak im się za to wszystko odwdzięczę. :)

Ból mija. Czas leczy rany. Taką sytuację także zaliczyłabym do "pęknięć". Uczucia mijają. Pojawiają się nowi ludzie. I ja się o to nie martwię - czuję, że naprawdę się od tego oderwałam. Ale wiem też, że nigdy nie zapomnę tego, jak mnie potraktowano. Jak upokorzona i wykorzystana się czułam. Nie życzę tego nikomu i jednocześnie proszę - bądźcie szczerzy ze sobą. Po prostu. Bądźmy szczerzy. :)



4 komentarze :

  1. moja znajoma, gdy dowiedziała się, że została zdradzona zasiała rzeżuchę na dywanie faceta, być może nie było to wystarczająco okrutne, ale naprawdę dobrze się bawiła :)

    Cieszę się, że masz już wszystko za sobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahahaha :D też bym miała ubaw, nawet jakbym wyszła na wariatkę :D

      ja również! btw podaj mi terminy kiedy będziesz, ferie tuż-tuż a my idziemy na kawę <3

      Usuń
  2. Bang. Piszę to z pozycji faceta. Bo o dziwo, dziewczynom też zdarza się zdradzić ;) Nie zarzucam tu niczego oczywiście ;) Z bólem po zdradzie mi pomogła praca fizyczna, spotkania z kumplami i pewna doza alkoholu... Brzmi to może źle, ale czasami łyczek mocniejszego pomaga ;) Pozdrowienia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście, masz rację :) to nigdy nie jest tak, że tylko jedna płeć jest zła - niestety ja o zdradzających kobietach się wypowiedzieć nie mogę, a już tym bardziej nie z autopsji :D

      brzmi źle, ale masz rację, że nerwy koi. :) nieważne środki, ważny efekt. :) /M.

      Usuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...