sobota, 21 września 2013

Miej przyjaciół i bądź przyjacielem

Mam nadzieję, że nie jesteście tymi, u których też coś się dzieje. Ale pewnie jesteście. Taki właśnie jest wrzesień dla mnie i moich znajomych - po prostu najgorszy. Po prostu nic nie idzie tak, jak powinno. I nie pytajcie mnie, bo nie wiem, czemu. Czemu jest takie nagromadzenie złych chwil akurat teraz. Tak straszne nagromadzenie, że nie chce się jeść. Takie, że nie chce się stroić, więc kończy się na wyjściu w zwykłej bluzie. Takie, że wracamy z imprezy o 22 po wypiciu połowy piwa i nieprzetańczenia ani jednej piosenki. Takie, że idziemy spać wcześniej, bo nie możemy wytrzymać sami ze sobą.

Niektórzy awanturują się z nadopiekuńczymi rodzicami i w domu ciągle mają napiętą atmosferę; niektórzy w ogóle z rodziną nie rozmawiają, bo są zmęczeni poczuciem niezrozumienia i obojętności. Niektórzy zrywają, choć było im dobrze; niektórzy wiążą się, choć wszyscy wkoło wiedzą, że skończy się to tragedią; niektórzy zaś powinni być razem, a nie są, choć wszystko jest na jak najlepszej drodze ku temu. Niektórym najbliżsi umierają; inni znów martwią się, bo istniała szansa przybycia nowego osobnika w rodzinie. Niektórzy namiętnie pragną schudnąć i im się to nie udaje; inni martwią się, bo nie mogą przytyć czy ustabilizować swojej wagi. Niektórzy nie mają w ogóle adoratorów; niektórzy za to mają takiego, którego się boją, że ich skrzywdzi i któremu nie potrafią zaufać. Niektórzy chorują na poważne choroby, a duża część z nich dopiero teraz się o tym dowiaduje; niektórzy zaś są zdrowi, a i tak czują, że coś jest nie tak. Niektórzy się martwią, czy dostaną się na wymarzone studia; niektórzy martwią się, czy w ogóle zdadzą maturę. Niektórzy rozpaczają, że nie mają 20zł na imprezę; niektórzy rozpaczają, bo nie mają nawet na podstawowe wydatki.

Sama przeżywam taki miesiąc. Miesiąc, w którym wszystko, co mogło pójść źle, poszło. Do końca miesiąca zostało 9 dni a ja jedyne, nad czym potrafię się zastanawiać, to czy dożyję do 30 września. Bo na razie jest bardzo ciężko. 

Ale wiecie, co jest najgorsze? Świadomość, że u przyjaciół też się dzieje źle. Że te wszystkie tragedie dotykają nie tylko mnie i mojego świata, ale także świata moich przyjaciół. Nigdy nie przeżyłam tak okropnego miesiąca i nigdy dodatkowo nie musiałam zmagać się i walczyć z okropnym miesiącem bliskich. Skupienie na swoich dramatach i dodatkowo dzielenie uwagi na dramaty innych - to naprawdę potrafi wyniszczyć i doprowadzić człowieka na skraj rozpaczy. Taki skraj, że lądujesz zapłakany w toalecie i nie możesz uspokoić drżenia rąk.

Ale to właśnie przyjaciele sprawiają, że mimo że jest trudniej, to jest łatwiej. To ich ramiona koją i pochłaniają lejące się strumieniami łzy. To ich dłonie opiekuńczo głaszczą cię po głowie, to ich ciało broni cię przed ludźmi, którzy chcą cię skrzywdzić i to ich usta dają ulgę, gdy mówią komuś to, co sam chciałbyś powiedzieć, ale nie możesz. To z nimi spędzasz kilka godzin po szkole, by się otrząsnąć ze swojej depresji chociaż na chwilę. To oni dają ci chusteczki, oni robią dobrą kawę i oni dzwonią do ciebie, by skontrolować, czy nie masz się gorzej, niż miałeś. 

Czasami to też nie są przyjaciele. Niektórzy mają to szczęście, że mają rodziców, z którymi mogą porozmawiać. Mamę, która przytuli, jak rzuci cię chłopak i tatę, który go znienawidzi za to, co ci zrobił. Niektórzy też mają właśnie taką jedną osobę - może to być zwykły znajomy, może to być była dziewczyna albo przyszły chłopak. Taka osoba, z którą nawet nie musisz rozmawiać o problemie, która nie wyciera twoich łez i która ma ledwie mgliste pojęcie o tym, co się u ciebie dzieje. Ale gadacie codziennie, cały czas, żartujecie i ona tym wszystkim poprawia ci humor tak, jak nikt inny. Odrywa cię od niewesołych myśli.

Nie będę wam radziła, co teraz zrobić, bo sama nie wiem. Nie wiem, czy na problemy rodzinne pomaga wyjście na spacer, dobra muzyka czy fajny film. Albo cudowny pączek z chałwą z Chmielnej. Mam nadzieję, że u was nie jest tak koszmarnie, jak zakładam, że jest na podstawie tego, co się dzieje w moim życiu i życiach moich bliskich. I mam nadzieję, że macie wokół siebie ludzi, którzy was wspierają i którzy mimo waszych huśtawek nastrojów, fochów i innych rzeczy i tak z wami są.

Wydaje się wam, że nie macie już siły ale pamiętajcie - to właśnie wasi najbliżsi są waszą siłą. I pamiętajcie też, że wy jesteście siłą innych osób. Dając od siebie, dostaniecie. Warto zapytać, co u nich, zainteresować się, czy się dobrze czują. Pokazać, że ktoś się o nich troszczy. Że ktoś o nich pamięta. Bo właśnie w takich chwilach człowiek widzi, kto jest wart zainteresowania, a kto nie. I wie, na kogo może liczyć. A kogo będzie wolał - osobę, która nie dzwoni z pytaniem "jak się czujesz?", bo nie pamięta albo się focha, bo masz zły humor czy osobę, która podczas twojego wyrzutu pretensji tylko cię przytuli i schowa dumę w kieszeń? Dobry przyjaciel wie, że w takich chwilach nie mówisz ty, tylko ten nieszczęśliwy demon, który w tobie siedzi. I wie, że jedyną drogą, by tego demona zgładzić jest miłość, pomoc i wsparcie. Miejcie więc dobrych przyjaciół i sami bądźcie dobrymi przyjaciółmi.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękujemy za wszystkie komentarze!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...