Myślę, że jest to bardzo odpowiedni temat dla mnie na obecną chwilę. Wróciłam właśnie z wakacji, poznałam wiele nowych osób, wolnych i zajętych, usłyszałam wiele historii, romantycznych i zatrważających. I wiecie, wniosek wyciągam jeden - kobiety są naprawdę nieźle popieprzone. Toksyczność wychodzi głównie z ich (naszej!) strony. Nie zmienia to faktu, że faceci też potrafią zrobić coś takiego, że nam, kobietom, opadają ręce. Także nie, że zwalam wszystko na dziewczyny. Niemniej jednak, z reguły mężczyźni są prostsi w obsłudze (co nie jest żadną wadą!) i to my wszystko komplikujemy. Ja także miewam takie szalone myśli i akcje, na szczęście jednak nie wychodzą one poza mnie i ewentualnie jakąś przyjaciółkę. I szybko mijają. Nie wszystkie dziewczyny jednak tak mają i współczuję zarówno im, jak i ich chłopakom.
Wszystkie historie, z którymi się spotkałam mają jeden wspólny koniec - całkowita destrukcja. Jeśli nie już była, to albo właśnie trwa, albo zaraz się zacznie. Bo niemożliwym jest, by żyć w takiej relacji. Będę pisać z perspektywy dziewczyny i o dziewczynach, ale pamiętajcie, że do facetów też się to odnosi.
WŁASNE ŻYCIE JEST PRZEREKLAMOWANE - PO CO CI SWOJE, SKORO MASZ MOJE?
Twój chłopak gra na gitarze i chciałby wiązać z nią przyszłość? Chodzi na dodatkowe lekcje angielskiego? Działa w wolontariacie? A może po prostu lubi siedzieć w domu i czytać książki albo wbijać levele?NIEWAŻNE! Nieważne, jakie że jego pasją jest malowanie i codziennie poświęca mu dwie godziny. Nieważne, że przed poznaniem ciebie spędzał każde popołudnie na boisku i że trenuje piłkę nożną od dziesięciu lat.Liczysz się ty, to, że ty w czwartek o 18 masz dziurę w planie dnia i to, że TY masz ochotę się akurat wtedy spotkać. On nie ma prawa mieć planów. Nie wolno mu spotkać się z kolegami, nie wolno mu leżeć w łóżku i gapić się w sufit. Znaczy... Oczywiście, że wolno, ale przecież nie wtedy, kiedy ty chcesz go zobaczyć! On MUSI się z tobą wtedy spotkać i siedzieć tak długo, jak będziesz chciała. Nawet jeśli będzie usypiał na stojąco. I jeśli będziesz chciała, musi z tobą iść na piwo, dwa, ewentualnie siedem. To, że następnego dnia idzie do pracy albo do szkoły nie ma żadnego znaczenia. Wytrzeźwieje. Albo nie, ale co cię to obchodzi? I nie ma takiej opcji, że z imprezy wyjdzie sam wcześniej, albo że cię odprowadzi tylko na przystanek, a nie pod same drzwi. Przecież nie będziesz wracać ani tym bardziej siedzieć ze swoimi znajomymi sama. A jeśli już by się tak zdarzyło... DZWOŃ DO NIEGO. CIĄGLE. I wymieniajcie esemeski. Podwójne, jeśli mija pół minuty od wysłania wiadomości i wciąż nie ma odpowiedzi. W szkole, na imprezie i pod prysznicem też.
To jest coś, co zawsze budziło we mnie "podziw" - tak perfekcyjne ograniczenie wolności drugiej osoby. A ona się jeszcze na to zgadza! I przestaje chodzić na imprezy bez swojej połówki, przestaje trenować sport życia, przestaje chodzić do szkoły albo rzuca swoich znajomych.
Gwarantuję, że takie traktowanie drugiej osoby w pewnym momencie prowadzi do wybuchu żalu i pretensji. Gdy dziewczyna tak ogranicza faceta, on w pewnym momencie widzi, że zawalił w życiu to, co najbardziej go kręciło. I wiecie, co jest najgorsze? Często nawet nie może wykrzyczeć lasce w twarz, że mu zniszczyła to, co kochał. Bo takie dziewczyny nigdy nie mówią "Rzuć piłkę dla mnie". One mówią "Musisz ze mną iść na zakupy tego dnia. Nie chcesz? Bardzo dobrze, to idź sobie na to swoje boisko!". Więc to był jego wybór...
Dawaj swojej drugiej połówce czas i wolność. Oboje miejcie znajomych i spotykajcie się z nimi. Oboje chodźcie na swoje zajęcia i róbcie to, co robiliście wcześniej. Wiadomo, pojawia się druga osoba, więc trzeba znaleźć dla niej czas i, mówiąc niedelikatnie, wcisnąć w swój i tak zapewne zapchany grafik. Ale wiem, że nie trzeba tego robić kosztem swoich pasji i swoich przyjaciół z piaskownicy. A czasem warto powiedzieć drugiej połówce - skończ już gadać ze mną przez telefon i wracaj do kumpli. Albo - skoro jesteś zmęczony, uciekaj spać, spotkamy się jutro. Ja staram się tak robić i bardzo doceniam, jak mój luby robi to w stosunku do mnie. Nie jesteśmy do siebie uwiązani i szanujemy swój czas.
KOBIETY INNE NIŻ JA TO ZŁO. KUZYNKI, KOLEŻANKI Z KLASY, AKTORKI Z PLAKATU I KASJERKI TEŻ.
Facet powinien się cieszyć, że z tobą jest. Tak bardzo, że nie powinien w ogóle patrzeć na inne kobiety - bo po co mu one? Nie wolno mu się za żadną obejrzeć, choćby mimowolnie. Ma ciebie. I to ty masz być na jego tapecie na telefonie, tablecie, ipodzie, laptopie i w fap folderze. Nie Cameron Diaz i nie Sasha Grey. W ogóle twój facet nie powinien oglądać żadnych filmów, w których występują aktorki takie jak Sandra Bullock, szczególnie, jeśli są nago. A już na pewno nie wolno mu powiedzieć, że Angelina Jolie jest piękną kobietą i uwielbia ją w stroju Lary Croft. TO JUŻ PRZESADA!To samo się tyczy facetów, którzy przypadkiem zerkną w dekolt innej dziewczynie. Albo którzy robiąc zakupy trafią na ładną kasjerkę, która do nich zagada i której miło odpowiedzą. A już w ogóle powinnaś go rzucić, jak odezwie się do dawnej przyjaciółki i zapyta "Co słychać" albo na imprezie zatańczy ze swoją koleżanką z klasy.
Dziewczyny robią to cały czas - mówią, który aktor jest przystojny, który ma najlepsze plecy i którego głos doprowadza którą do szału. Oceniamy bez końca i nie ma czego się wstydzić! Bez względu na to, czy jesteśmy w związku, czy nie. Faceci robią dokładnie to samo. I znów - to kobiety wyolbrzymiają całą sprawę. My możemy patrzeć na przystojnych aktorów i się rozpływać, ale oni na inną kobietę już w ten sposób spojrzeć nie mogą. Bzdury! To, że twój facet powie ci, że Natalie Portman ma świetny tyłek to nie koniec świata i to nie oznacza, że ty masz gorszy. A nawet jeśli uważasz, że masz to i tak nie oznacza, że on woli jej tyłek od twojego. Oczywiście nie mówię o sytuacji patologicznej, gdy facet powtarza to cały czas i w kółko robi takie uwagi, albo dodaje złośliwie i bez cienia uśmiechu, że też mogłabyś sobie taki sprawić.
Co do rozglądania się na ulicy... Dziewczyny, przecież my też to robimy. Mijamy jakiegoś faceta i myślimy "przystojny!". Albo jest nam fajnie i jesteśmy miłe, gdy taki właśnie przystojniak zapyta nas o drogę. Ale wygląd nie ma znaczenia. Tak samo uprzejmie pomogę przystojnemu chłopakowi jak i kobiecie po pięćdziesiątce czy dziecku z nadwagą. Myślę, że większość kobiet taka jest. I dobrze wychowani faceci też tak mają i póki takie zachowania (zarówno u kobiet jak i mężczyzn) są na zasadzie miłego kontaktu - spoko! Gorzej, jak zaczyna się flirt. A między byciem miłym a flirtem jest cienka granica, którą łatwo przekroczyć.
Gdy mój chłopak zapytał mnie o granicę dobrego zachowania w takiej sytuacji, powiedziałam mu, że nie umiem mu jej pokazać. Dodałam, że uważam, że ludzie tacy jak my wiedzą, kiedy posuwają się za daleko i że to wszystko zależy od danej osoby. Wiem, że mogę nocować u mojego przyjaciela X i całą noc oglądać z nim filmy i nie jest to dziwne ani podejrzane, ale gdybym przytuliła przyjaciela Y, z którym dawniej kręciłam, czułabym jednak jakiś dyskomfort, bo wiem, że między nami jest dystans. I gdyby on się o tym dowiedział, też czułby się dziwnie, a na sytuację z przyjacielem X by nie zareagował albo jeszcze życzył nam miłego nocowania. Myślę więc, że to właśnie jest najważniejsze - poleganie na swoim sumieniu. O ile nie jest spaczone.
HAHAHA, MISIACZKU, A PAMIĘTASZ, JAK KRZYCZAŁEŚ WIDZĄC TEGO MALUTKIEGO PAJĄKA?
Śmieszy cię, gdy twój facet się potknie i runie jak długi. Ale nic nie bawi cię bardziej niż jego skrępowanie i twoje powtórzenie tej historii wszystkim znajomym, dodając pieszczotliwe określenia na tę małą niezdarę u twojego boku. To takie zabawne - a twoi wszyscy znajomi się śmieją! A gdy twój facet kwaśno się uśmiecha albo wychodzi wkurzony, mówisz: nie ma dystansu do siebie, nie umie z siebie żartować, sztywniak. I to wieczne - ALE O CO CI CHODZI.
Nienawidzę ludzi, którzy wyciągają moje brudy na forum publiczne i robią ze mnie pośmiewisko, mając dobre chęci i uważając, że wszystko jest w porządku. Tutaj kluczowy jest umiar i dystans. Po pierwsze - raz na jakiś czas można wspomnieć jakąś zabawną historyjkę o tym, co druga osoba epicko spierniczyła. Takie historie faktycznie często są bardzo zabawne. Jednak jak bawiłoby mnie to, jakby mój chłopak opowiedział moim znajomym o tym, jak wywaliłam na siebie gofra z bitą śmietaną, którego właśnie kupiłam, tak obraziłabym się, gdyby wyśmiał tekst, który napisałam albo żartował z mojego gustu muzycznego. Każdy ma inne granice, które trzeba delikatnie i powoli poznawać i za żadne skarby nie przekraczać. Trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć sobie "dość", kiedy i komu można opowiedzieć, że twój facet wywalił na siebie całą zapiekankę, a kiedy lepiej się zamknąć i uśmiechać. Nikt nie lubi, gdy wypomina mu się jego porażki. Tak samo facet mógłby się speszyć, gdyby jego dziewczyna opowiadała wszystkim wkoło, jak piszczał, gdy do pokoju wpadł wielki i tłusty szczur albo ogromny szerszeń. To mogła być dla niego upokarzająca chwila i wtedy dziewczyna, nawet śmiejąc się, powinna raczej swojego lubego uspokoić i mu tej chwili słabości nie wypominać, chyba, że i on się z tego śmieje - a nie wspominać o tym przy każdej okazji i przy wszystkich znajomych.
SPOTKAŁAM SIĘ ZE SWOIM BYŁYM, ALE NIE WSPOMNIAŁAM CI, BO ZAPOMNIAŁAM, A POZA TYM TO TYLKO KOLEGA.
Po co mówić facetowi o rzeczach bez znaczenia? Takie właśnie było nocowanie u twojego byłego z piątku na sobotę. Tak samo niewarte wspominania było to, że kolega przysłał ci kwiaty na urodziny albo to, że przyjechał o trzeciej w nocy i wyciągnął cię na spacer. Nie ma też znaczenia to, że na następnej imprezie, na którą pójdziesz sama, twój były też będzie. A tym bardziej twój obecny chłopak nie musi wiedzieć, że twoja przyjaciółka go nie lubi i chce cię zeswatać z jakimś typem. Nie musisz też wspominać chłopakowi, że w barze bardzo intensywnie podrywał cię chłopak z twojego roku. Albo że zaprosił cię w piątek na kawę. Przecież to przyjacielska kawa!
Jestem osobą, która nienawidzi niedomówień i niewiedzy. Nienawidzę, gdy ludzie mają się spóźnić i nie dzwonią. I nienawidziłabym, gdyby mój facet powiedział, że wychodzi z koleżanką na spacer, a potem ta koleżanka okazałaby się dziewczyną, której szczerze i z całego serca nie znoszę lub z którą on kręcił kiedyś. Jestem zwolenniczką mówienia sobie o takich rzeczach prosto w twarz. Wychodzę z założenia, że jeśli ktoś coś zataja i o czymś nie mówi, to znaczy, że ma powód. W sytuacji przytoczonej powyżej pomyślałabym od razu, że mój chłopak kręci z tą laską na boku. Nie wpadłoby mi do głowy, że nie chciał mnie denerwować, a spotkanie było czysto koleżeńskie i na pewno nie przemówiłby mi do rozsądku takimi argumentami. Tak samo jak w sytuacji "mój chłopak spóźnia się dwie godziny" pomyślałam "wystawił mnie" a nie "nie chciał mnie martwić tym, że po prostu uciekł mu autobus". Wolę się poirytować, ale wiedzieć, co się dzieje. Nie jestem osobą, która by rzucała chamskie komentarze czy złośliwości - rzadko kiedy to robię i tylko w uzasadnionych przypadkach.
Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Lepiej mówić od razu, niż coś ukrywać "dla dobra kogoś" albo "bo po co mówić" albo "to bez znaczenia". Dla drugiej osoby takie ukrywanie czy niewspominanie o czymś może być jak czerwona lampka - oho, coś się dzieje.
MOJA KOLEŻANKA TEŻ TAK UWAŻA.
Dzielisz się ze swoją przyjaciółką wszystkim. Twój chłopak zaprosi cię na randkę - ona wie o tym pierwsza. Twój chłopak przyniesie ci przepiękny bukiet róż - ona od razu jest informowana. Twój chłopak powie ci, że wyglądasz grubo w tej sukience - ona od razu ma esemeska o tym. A potem chłopak idzie ulicą i rzucają w niego kamieniami.
Koleżanki to bardzo trudny temat, bo mówiąc o nim, trochę wszyscy się oszukują. Prawda jest taka, że my, dziewczyny, zawsze się sobie zwierzamy. Ze wszystkiego. Jak nie jednej przyjaciółce, to drugiej na pewno się wspomni, że mój chłopak powiedział o tym i tym aktorze, że jest do dupy, albo że mój chłopak wyjeżdża za dwa tygodnie. Wymieniamy się też informacjami o tym, co te nasze chłopaki odwalają i co dla nas robią. Po prostu tak jest i niech żaden facet się nie łudzi, że wszystkie spotkania i rozmowy od początku do końca są zachowane w tajemnicy. Zawsze jakiś szczególik z rozmowy czy informacja o jakimś zachowaniu jest przekazana przyjaciółce. Nie wiem, czy faceci też tak plotkują, ale chyba tak. Więc dobrze, że tę kwestię już mamy wyjaśnioną.
Tak czy tak, są rzeczy, których się koleżankom nie przekazuje. Przede wszystkim, znam dziewczyny, które potrafią słowo w słowo przytaczać każdą, najbardziej bzdurną rozmowę swoim wszystkim (czyli na przykład dziesięciu) przyjaciółkom. Koleżanki są obeznane w kwestii gustu kulinarnego chłopaka swojej przyjaciółki, ułożenia pokoi w jego mieszkaniu, ilości włosów na klacie i obwodu bicepsa. To jest CHORE i jeśli jesteś dziewczyną, która opowiada swoim koleżankom o tego typu rzeczach - PRZESTAŃ. Jeśli natomiast dodatkowo radzisz się przyjaciółek w każdej, dosłownie każdej sprawie i to one decydują, czy danego dnia masz pocałować swojego chłopaka w policzek lewy czy prawy - lecz się.
Najgłupsze sytuacje jednak wychodzą w momencie konfrontacji. Twój chłopak rozmawia z twoją przyjaciółką. Mówi jej - wyjeżdżam do Kanady. Ona - wiem, mówiła mi. On - lubię Gunsów. Ona - możesz mi wyjaśnić, jak może ci się podobać pierwsza płyta?!. On - zjadłem wczoraj rybę na obiad. Ona - słyszałam, że miała piętnaście ości.
Ja bym się czuła idiotycznie na miejscu tego chłopaka i zaczęłabym się zastanawiać, czy przyjaciółka mojej dziewczyny zna każdy szczegół naszego związku.
Pewne rzeczy zostawia się w sferze prywatnej. Nie powtarza innym i samemu rozwiązuje się pewne konflikty i pewne sprawy. Ty byś nie chciała, by twój facet latał i opowiadał wszystkim kumplom o tym, co z tobą robi. W filmach zawsze wielki bulwers jest, gdy chłopak pochwali się koledze, że spał z jakąś dziewczyną. Okej, mogę to zrozumieć, ale nie gdy... bulwers omawiany jest z trójką przyjaciółek, które trzy godziny przed stosunkiem wiedziały już, co się stanie i znają nawet firmę gumek używanych podczas zabawy.
___________________________________
Podsumowując - umiar, dystans i wyczucie. Nie bądźmy hipokrytami, nie róbmy drugiej osobie tego, co nam niemiłe. Nie ograniczajmy drugiej osoby, nie każmy jej dopasowywać każdej chwili swojego życia do siebie. Szanujmy drugiego człowieka - on też ma uczucia, też ma swoje pasje, swoich przyjaciół i swoje poglądy. Nie bądźmy chamami, dla których liczy się tylko "ja" i "moje". Związek to dwie osoby. Relacja to dwie osoby. Czy to przyjaźń, czy miłość - nie jesteście w niej sami. A skoro tworzycie parę, to dlatego, że oboje chcecie, czujecie coś do siebie i jesteście sobie oddani. I żaden Brad Pitt i żadna Scarlett Johansson tego nie zmieni. Żaden idealny tyłek w jpg i żaden biust D, który mignie gdzieś w sklepie. Trochę pewności siebie i zaufania!
Jeśli jesteś osobą, która zachowuje się jak przykładowa dziewczyna opisywana kursywą - zmień się. Zmień się nie dla swojego chłopaka czy dla swojej dziewczyny, ale dla siebie. Z takich ludzi się śmieją i tacy ludzie mają przerąbane w życiu. Nikt nie będzie tolerował tego, że wszyscy wkoło wiedzą, co się dzieje w związku lepiej od związanych osób albo że ktoś będzie decydował, co druga osoba ma zjeść.
My nie jesteśmy w centrum wszechświata, jednak pamiętajmy też, że nie jesteśmy popychadłem ani niczyją zabawką.
dokładnie tak :) aczkolwiek w żadną stronę nie wolno przesadzić, prawda? facetowi/kobiecie też nie można dać za dużo wolności i swobody, trzeba znać poczucie obowiązku, bo po prostu w dorosłym, wspólnym życiu nie ma czasu na pierdoły ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście :) Najlepiej jak obie osoby same wiedzą, jak powinny się zachowywać - a nie, że jedna pilnuje drugą. To chyba też nigdy nie działa dobrze...
UsuńDziękuję Ci. Twoje e-maile bardzo mi pomogły.
OdpowiedzUsuńMój były wrócił i teraz jesteśmy szczęśliwsi niż kiedykolwiek. Dodaliśmy nowego członka do rodziny (chłopczyk w wieku 1 roku) ��
i jesteśmy gotowi do wprowadzenia się do naszego nowego domu.
Dziękuję Ci. jeśli masz problemy w swoim związku, polecam te informacje kontaktowe ((templeofanswer@hotmail.co.uk / whatsapp +2348155425481))
Claudia Hall