czwartek, 29 sierpnia 2013

Garść książkowych recenzji

Wróciłyśmy! Zaraz zaczyna się rok szkolny - a wiadomo, klasa maturalna to nie przelewki. Szczególnie dla biolchemów z ambicjami na lekarski... :) Ale będziemy się starać nie zaniedbać naszego bloga.

Dziś przychodzę do was z przeglądem książek, które ostatnio czytałam - choć znajdzie się też parę starszych pozycji. Uwielbiam kryminały, horrory, ale także romanse, także myślę, że wielu z was może znaleźć coś dla siebie :) Jednocześnie dziękuję osobom, które mi poniższe pozycje poleciły! Na końcu zaś mały smaczek - dawno już go obiecywałam, ale nie było kiedy opisać. Zrobię więc to dzisiaj. :)


Tess Gerritsen - DAWCA

Dawca - Tess Gerritsen
Pierwsza książka napisana przez Gerritsen i pierwsza, którą od niej przeczytałam. Jak na debiut - genialna!
Stykamy się z dwoma światami. Jeden to rzeczywistość grupki rosyjskich chłopców, sprzedanych dla "lepszej rzeczywistości" amerykańskiej parce . Drugi to codzienność Abby DiMatteo, młodej pani chirurg na stażu. Postać z charakteru do złudzenia przypominająca Meredith Grey z Grey's Anatomy. Tak bardzo, że podczas czytania tej książki obie historie zaczynały mi się momentami mieszać. Obie panie nie są szczególnie fascynującymi osobistościami. Właściwie to mój jedyny zarzut do tej powieści - główna bohaterka jest pospolita i nudna. Tak czy tak, doktor DiMatteo podejmuje pewną medyczną decyzję, która przysparza jej wielu kłopotów. Oczywiście, kobieta widząc wiele niejasności drąży temat dalej. Odkrywa karta po karcie okrutne praktyki lekarzy, nielegalnie zarabiających na handlu organami. Zresztą, to nie jedyna rzecz, którą robią i która jest nielegalna...
Książka ma wiele zwrotów akcji, które są naprawdę zaskakujące. Niewiele z nich byłam w stanie przewidzieć, co jest wielką zaletą! Bardzo podoba mi się przenikanie dwóch światów - oba są fantastycznie wykreowane, rozbudowane i żaden z nich nie jest zaniedbywany.

Tess Gerritsen - AUTOPSJA 

Autopsja - Tess GerritsenDruga powieść Gerritsen, równie prędko pochłonięta, co pierwsza. Wg mnie lepsza ze względu na tempo akcji. Tutaj również przenikają się dwie historie, ale obie są o wiele bardziej dynamiczne i rozbudowane, niż w "Dawcy". Dodatkowo jest wiele makabrycznych i niesamowitych scen - to właśnie lubię! Jak już do niej przysiadłam, to nie mogłam się oderwać - wciąga z każdą stroną coraz bardziej.
"Autopsja" to historia o wiele bardziej poruszająca od "Dawcy". Jest tu dużo brutalności i dużo przemocy, bo książka opowiada o życiu dziewcząt z Wschodniej Europy, które, w pogoni za lepszym życiem, decydują się na nielegalny wyjazd do Stanów za pośrednictwem ludzi, którzy obiecują im godną pracę i ogromne szczęście. Kończy się to inaczej. Zostają niewolnicami - gwałconymi, bitymi i upokarzanymi. Żyją w świecie, w którym nie ma miejsca na nieposłuszeństwo i godność. 
Jednocześnie poznajemy rzeczywistość kolejnego szpitala, z tym, że tym razem od strony pacjentki, policjantki Jane Rizzoli, która lada chwila ma rodzić. Nie byłoby w tym nic fascynującego, gdyby nie to, że w tymże szpitalu jest przetrzymywana jako zakładniczka, a porywacze żądają dostępu do mediów, by przekazać ważną wiadomość...
Wielowątkowa historia, cudowne postacie ^^ oraz fantastycznie przedstawione ,fascynujące i tragiczne losy dziewcząt - za to Gerritsen ma u mnie ogromny plus. 

Marek Krajewski - KONIEC ŚWIATA W BRESLAU


Koniec świata w Breslau - Marek KrajewskiRównież pierwsza książka tego autora, którą przeczytałam. Nie do końca, bo... Nie dałam rady.
Opowieść jest o detektywie Mocku, który styka się z serią morderstw opatrywanych kartkami z kalendarza. Historia jest bardzo rozbudowana - wiele postaci, wiele wątków. Do ogromnych zalet tej książki mogę zaliczyć postać głównego bohatera - był po prostu świetny! Nieidealny, ale żaden tam zbuntowany geniusz (czyli wg mnie bardzo pospolity charakter). Postać, której profil psychologicznie jest bardzo dobrze zbudowany. Kolejną zaletą są fantastyczne opisy. Myślę, że Krajewski bardzo dobrze opisuje świat lat dwudziestych ubiegłego wieku. Zaprasza nas do świata hazardu, do świata, w którym rządzą pieniądze i siła. Czytając tę książkę miałam wrażenie, że rzeczywistość, którą przedstawia, jest szara, ale bardziej interesująca niż niejeden wielobarwny obraz.
Minusem tej książki jest to, że autor ją... przekombinował. Może gdybym czytała ją jednym tchem byłoby inaczej - ja jednak należę do osób czytających głównie w komunikacji miejskiej czy czekając na kogoś, ewentualnie po nocy - także w pewnym momencie postacie zaczęły mi się mieszać (szczególnie, że nazwiska są obcojęzyczne), miejsca mi się myliły, część wątków gdzieś mi uciekła. Dlatego też jej niedoczytałam - to była męka, bo i tak nie wiedziałam, o co chodzi. Zostało mi około 50 stron.
Mogę tę książkę polecić, ale przestrzegam - to nie jest książka na takie czytanie, jakie ja praktykuję, chyba, że jesteście superskupieni. Poza tym książka jest naprawdę w porządku.

Stephen King - SKAZANI NA SHAWSHANK
Stephen King - ZDOLNY UCZEŃ

Moja przygoda z Kingiem zaczęła się niepozornie. Nie sądziłam, że ten sześćdziesięcioletni mężczyzna tak uwiedzie moją wyobraźnię i tak pobudzi mój apetyt na czytanie. 
Przedstawiam wam dwa opowiadania z tomu "Cztery Pory Roku" - "Skazanych na Shawshank" i "Zdolnego Ucznia". Podkreślę, że nie oglądałam "Skazanych...", także nie ocenię przy okazji tego, co było lepsze. Widziałam jedynie urywki, więc powiem, że główny bohater w mojej wyobraźni był o wiele lepszy, niż filmowy, choć ten z ekranu odgrywał swoją rolę świetnie.
"Skazani..." to pierwsze opowiadanie, które przeczytałam. Większość z was wie, o czym jest. Mężczyzna dobry, uczciwy trafia do więzienia i poznaje zasady rządzące tym miejscem. Zdobywa szacunek ludzi z różnych grup, co zapewnia mu w pewnym momencie spokój i idealne warunki do wykonania swojego planu, ku zaskoczeniu wszystkich - łącznie ze mną.
"Zdolny Uczeń" to mniej znana opowieść Kinga. Bohaterów mamy dwóch. Amerykański nastolatek, który sądzi, że zjadł wszystkie rozumy, które z kolei rozbuchały jego ego do wielkości Mount Everestu, oraz ukrywający się,były komendant obozu koncentracyjnego z czasów II wojny światowej. Jako, że chłopak bardzo interesuje się tematyką hitlerowską postanawia nie wydawać starego Dussandera tylko szantażem zmusza go do opowieści, które zmieniają oblicze nie tylko chłopca, ale i samego Dussandera.
Oba opowiadania zawładnęły moją duszą i gdyby nie to, że czeka na mnie jeszcze stos książek wracałabym do nich bez końca. Zaskakują oryginalnością, szczerością, dopracowaniem szczegółów, ogromną wiedzą na temat opisywanych zjawisk i codzienności różnych ludzi. Dosadność i realizm opisów i sytuacji sprawiał, że nieraz unosiłam brwi w szoku i niedowierzaniu albo moją twarz wykrzywiał grymas obrzydzenia i zniesmaczenia. Gdybym miała wybrać, które opowiadanie było lepsze, chyba wzięłabym "Zdolnego Ucznia", gdyż jest to historia bardziej dynamiczna i ciekawsza ze względu na przemiany bohaterów. Co nie zmienia faktu, że "Skazanych..." pochłonęłam i była to opowieść fenomenalna.

Stephen King - 1922

Jastarnia. Ostatnie dni przed wyjazdem. Pieniążki zniknęły. Nie ma na jedzenie. Nie ma na piwo. Bieda, głód i halucynacje. Co robią Magda i Sara? Idą na stragany! Oczywiście widząc tanie książki nie mogłyśmy się powstrzymać i Sara zaopatrzyła się w fantastykę, a ja - w swój pierwszy tom opowiadań Kinga. I nie żałuję.
Finał opowiadania pierwszego - "1922" - mam jeszcze przed sobą, ale że już kończę, postanowiłam i tak wam je opisać. Całą historię opowiada Wilfred - farmer. Wilfred ma żonę Arlettę i syna Henry'ego/Hanka. Wszystko zaczyna się od konfliktu Wilfreda i Arlette o ziemię, którą Wilf ma po ojcu. Arlette kieruje się zupełnie innymi rzeczami w życiu - chce pieniędzy, chce się wyprowadzić do Omaha, chce żyć na poziomie. A Wilf? Nie chce sprzedawać ziemi, którą odziedziczył po ojcu ludziom, którzy, jak wielokrotnie wspomina sprawią, że krowom trzeba będzie wykopać studnię, by miały skąd pić wodę, bo z okolicznego strumienia nie będą chciały pić przez świńską krew i wnętrzności. Konflikt jest na tyle poważny, że w głowie Wilfa zaczyna rodzić się pewien plan. Jest przebiegły, jest podstępny i sprytny - i przerażający. 
King jest mistrzem opisywania rzeczy przerażających. I jak w "Zdolnym uczniu" zachwycił a jednocześnie przeraził moment wrzucania kota do piecyka i zdrapywania szczątek widelcem, tak tutaj w ten sposób działały na mnie sceny... może nie będę zdradzać... krwawe i sugestywne. Tak świetnie wszystko opisuje, że niejednokrotnie przerywałam lekturę, bo najzwyczajniej w świecie mnie zemdliło :D Ale zaraz wracałam, bo od tak wciągającej opowieści nie da się odejść na długo.

Jude Deveraux - DAMA

Romansidło. Także ostrzegam. Ale... Ta książka była taka niesamowita! Czytałam ją rok temu podczas wakacji w Chorwacji. Pochłonęłam w dwa dni. Przecudowna historia, barwne postacie, dużo śmiechu i dużo łez. 

Książka opowiada o perypetiach jednej z dwóch pięknych bliźniaczek - Houston. Dziewczyna ma wyjść za mąż, ale na skutek pewnego zamieszania jej chłopak myli ją z jej siostrą Blair... I ślub zostaje odwołany. Wtedy pojawia się nieokrzesany Kane - mężczyzna rodem z dzikiego buszu. Bez kultury, bez większych zasad. Nieogolony, ubrany w cokolwiek. Człowiek o twardej skórze dłoni i twarzy ogorzałej od słońca. Typowy samiec. Testosteron aż kipi - jest wybuchowy, czasem agresywny, porywczy. I on, taki człowiek dżungli, postanawia, że Houston będzie jego żoną. Houston - delikatna, chłodna i powściągliwa dziewczyna z dobrego, bogatego domu - totalne przeciwieństwo Kane'a. 
Wiecie, co mnie w tej historii zauroczyło? Po pierwsze, piękno otoczenia, w którym toczy się powieść. Lasy, wzgórza. Konie, piękne domy, powozy. Jednocześnie w momentami dużym przepychu nie brakuje tematów ważnych - głód, bieda, pomoc. Właściwie ten wątek był dla mnie największym zaskoczeniem. Książka ma też momenty ogniste, znacznie przewyższające poziom 50 twarzy Grey'a ;). Oraz takie, przy których dosłownie siedziałam i płakałam ze śmiechu. Nigdy chyba nie spotkałam się z powieścią, która byłaby tak wypełniona tak różnymi emocjami. I to w tej książce jest niesamowite. Angielska wersja tej powieści to "Twin of Ice" - podaję tytuł, gdyż z tego co widzę jest też "Twin of Fire" i tłumaczenie tej części to "Bliźniaczki". Tylko, że z tego co widzę tytuły są używane wymiennie. Nie wiem sama. Tak czy tak - polecam "Damę"!

Dorota Wellman, Paulina Młynarska-Moritz - KALENDARZYK NIEMAŁŻEŃSKI


Książkę poleciła mi moja kuzynka a propo rozmowy o kobietach, życiu i decyzjach, które akurat podjęła. Nie wiedziałam, jak się do tej książki zabrać. Jakoś nie wiedziałam, czego się spodziewać. I powiem wam, że na pewno nie spodziewałam się tego, że będzie to książka tak świetna.
Genialna w swej prostocie. W formie listów obie panie wymieniają poglądy na różne tematy. Feminizm, rodzina, kuchnia, święta, wyjazdy. Mężczyźni. Życiowe dramaty. Oceniają, myślą, czasem się zgadzają ze sobą, czasem nie. Ich teksty zmuszają człowieka do refleksji. Do zastanowienia się nad tym, czy nie mają czasem racji. A może do upewnienia się, że tę rację mamy my. Dzięki tej książce zrozumiałam, oczywiście w bardzo prosty i przyziemny sposób, czym jest feminizm. Czym jest siła, jakie powinny być relacje w rodzinie. Przyznam szczerze, że parę łez uroniłam. Tak czy tak. Czyta się genialnie. Naprawdę zachęcam, bo i forma bardzo przystępna, i treść fantastyczna.

E.L. James - PIĘĆDZIESIĄT TWARZY GREYA

Pięćdziesiąt twarzy Greya - Erika Leonard Gdy wzięłam się za te wypociny, ktoś zapytał mnie, czy nie szkoda mi czasu. Odpowiedziałam, że nie, bo jest to świetnie odmóżdżająca książka, którą wyśmiewałam praktycznie na każdym kroku. Oczywiście nie kupiłam jej - ani nawet nie pofatygowałam się po nią do biblioteki. Ściągnęłam ebooka i katowałam na nudnych lekcjach i w pociągu. 
Wiadomo, o czym jest książka - a jeśli nie, już mówię. Zaczyna się jak każdy amerykański romansik - czyli jest dziewczyna a'la Bella Swan - totalna memeja, sierota, która ma zadziwiającą zdolność (i jakże oryginalną) do zmieniania się w seksownego vampa dla typa, który mógłby mieć każdą i każdego też, a jednak wybrał taką głupią gęś.Grey, który bardzo lubi zabawy sado-maso i wyznaje podział na seks-"kochanie się" i seks-"ostre pieprzenie" jest marzeniem Anastazji, które oczywiście ona realizuje. Mamy więc przed sobą wiele stron opisów nędznych i pseudo-podniecających scen erotycznych. Wg mnie natomiast jedyne, co może być w nich podniecające to to, że Grey dominuje - a każda kobieta lubi, jak facet ją czasem weźmie w ryzy i powie - rób to i to i nie dyskutuj, kobieto. Każda kobieta lubi, jak jej mężczyzna jest zdecydowany, silny i męski. A Grey jeszcze jest przystojny. 
Co było irytujące? Przede wszystkim główna bohaterka. Totalnie nieogarnięta, dziewica, która nagle staje się boginią seksu oralnego. Cnotka, która jest w stanie zrobić dla swojego faceta WSZYSTKO, przy czym jest to bardzo żałosny sposób poświęcania się dla drugiej osoby. W tym jest mnóstwo wątpliwości, cierpienia i rozterek miłosnych. 
Irytujące były sceny erotyczne. Szczerze? Sądziłam, że będzie ostrzej. Sądziłam, że będzie się działo, że będzie ogień. Ognia nie było. Był za to wyciągany tampon i Święty Barnaba.

"Sięga mi między nogi, pociąga za niebieski sznureczek - że co?! - i delikatnie wyjmuje tampon, po czym wrzuca go do muszli klozetowej. O kuźwa. Święty Barnabo... Jezu. A potem jest już we mnie... ach!..."

ACH!
Sądzę, że książka zrobiła furorę tylko dlatego, że sprawa sado-maso jest przedstawiona nie jako temat tabu, ale coś, co może być przyjemne i satysfakcjonujące. Ja oczywiście bardzo chętnie bym poczytała książkę tego typu, ale... Nie w tak koszmarnie "zmierzchowej" formie.
Generalnie polecam ludziom, którym się bardzo nudzi. Którzy chcą się pośmiać, albo którym jest potrzebna taka odmóżdżająca lekturka. Chciałam wam zrecenzować też drugą część, ale pierwsze pięćdziesiąt stron mnie przerosło swoją głupotą. Wyłączyłam Readera, skasowałam pdfa i wróciłam do marnowania czasu w bardziej wyszukany sposób.
Jeśli natomiast ktoś szuka czegoś podniecającego - lepiej zrobicie włączając zwykłe porno w internecie. Ewentualnie osobom o bardziej "wyrafinowanym i delikatnym" guście polecam wyżej wspomnianą "Damę" - scen tego typu za wiele nie było, ale te, które się pojawiły bardzo, bardzo mi się podobały. :)




2 komentarze :

  1. Moim zdaniem "Zmierzch" jest już lepszy niż te całe "50 twarzy Grey'a"... Tamto mnie w szóstej klasie nawet ruszyło. A to? Nie wiem jak się do tej książki ustosunkować, jest po prostu dziwna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że lepszy! Nie żeby coś, ale pierwsza część tej sagi mi się zawsze podobała ;) Nie że ulubiona książka, ale była spoko. Czytałam ze dwa czy trzy razy. Kolejne części już były zbyt kiczowate. Ale jakiś sens był zachowany. Tutaj właściwie autorka nie wiedziała chyba, czy zrobić z tego romans czy tani pornos. Tak sądzę :D /M

      Usuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...